czwartek, 16 stycznia 2014

Rozdział 20


Tego samego dnia późnym wieczorem.

     Otwierając drzwi frontowe, poczułam jak moje ciało przeszywa silny powiew wiatru, sprawiając tym samym, że pojawiła się na nim gęsia skórka. W końcu miałam na sobie tylko biały t-shirt z krótkim rękawem. Spróbowałam jakoś objąć rękami moje zimne już ciało, jednak niewiele to dało. Niestety zimno, które mi towarzyszyło odkąd przed chwilą wyszłam z mieszkania, to było nic w porównaniu z bólem, który czułam w środku. Po raz ostatni odwróciłam głowę w kierunku domu, który należał do osoby, którą kiedyś nazywałam: 'przyjaciółką', której ufałam, z którą kiedyś niemalże wszystko mnie łączyło, z którą znałam się tyle lat! W tym momencie moje oczy się zaszkliły. Nie, nie mogłam pozwolić na to, aby płakać pod jej domem! Nie mogłam dać jej takiej satysfakcji! Zamiast tego, po prostu stamtąd odeszłam.
                                                          *

     Nie wiedziałam ile czasu i dokąd szłam. Czułam tylko, że droga dłużyła mi się niemiłosiernie długo. Ale nie planowałam wracać na razie do domu! Nie potrzebowałam znosić obecności brata, jego ironicznych uśmieszków i sarkastycznych komentarzy. Nie po tym co mi zrobił wraz z Oliwką! 
     Bezradna i totalnie opadnięta z jakichkolwiek sił, bezwładnie opadłam na pierwszą ławkę, jaką zdołałam ujrzeć. Po czym rozpłakałam się niemalże natychmiast. Czułam się taka bezsilna. Łzy, które nie pohamowanie spływały na moją zimną twarz sprawiały, że pewien ciężar, który gdzieś tam, w środku był we mnie, od kilku godzin, powoli się ulatniał. Życie wiele razy dało mi w kość, ale za każdym razem jakoś potem brałam się w garść. Niestety czułam, że teraz nie było mi to przeznaczone. Czułam się zdradzona, zraniona, podeptana i porzucona jak maskotka, która komuś wpadła w łapy i wyrzuciła jak szmatę. Tak właśnie się czułam! Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że nigdy w swoim życiu nie doznałam takiego bólu jak teraz. Choć moje życie wcale nie było takie kolorowe. Ale nigdy nie spodziewałam się, nawet w najstraszniejszym koszmarze, że Oliwia mnie zdradzi. Że zawrze jakiś chory układ z moim pojebanym bratem i zniszczy zarówno, jak i naszą wieloletnią przyjaźń, tak i moją miłość do Adriana. Nadal nie mogłam w to wszystko uwierzyć! Wszystko, cały ten dzień wydawał mi się jak jakiś potworny sen, z którego zaraz się przebudzę i wszystko będzie dobrze. Niestety taka była rzeczywistość... i moja przyszłość. Właśnie tak! 
     Leżąc skulona na ławce, nadal nie mogłam pohamować łez, które wciąż napływały mi do oczów. Płacząc, nie przeszkadzało mi już nawet okropne zimno i głód, który towarzyszył mi od jakiegoś czasu. Było mi to obojętne, zarówno jak i to, że przechodzący ludzie, mijając mnie zapewne patrzeli na mnie dziwnie. Ale zupełnie się tym nie przejmowałam, miałam to gdzieś. Mogli sobie myśleć co chcieli! Choć zapewne, gdybym mogła wyjść z poza swojego ciała i przyjrzeć się sobie, gdzieś nieopodal, pewnie ze wstydu uciekłabym gdzie pieprz rośnie. Ale w tym momencie, nie zamierzam się nigdzie ruszać! Mogłabym całą wieczność tutaj leżeć, płakać głośno jak dziecko, które właśnie zgubiło rodziców i prawie umierając z zimna i głodu, czekając na śmierć. Nagle na moim zmarzniętym ciele, poczułam czyjś dotyk. Przez chwilę byłam pewna, że w ogóle nie oddychałam. Leżałam jak sparaliżowana. Dopiero nieznajomy głos sprawił, że przekręciłam głowę bardziej w jego stronę.
- Przepraszam, wszystko z panią w porządku? 
Starałam się ujrzeć twarz nieznajomego, którego jak wywnioskowałam po głosie, należał on do mężczyzny, który do mnie mówił, ale uniemożliwiły mi to łzy w oczach, które po chwili spłynęły na moją twarz.
- Nic nie jest w porządku - powiedziałam nieco zachrypniętym głosem.
- Dam pani swoją kurtkę! - powiedział nieznajomy mężczyzna, po czym miał już zamiar zdejmować ją z siebie, ale w ostatniej chwili odchrząknęłam i powstrzymałam go:
- Proszę tego nie robić i zostawić mnie w spokoju - powiedziałam stanowczym tonem, ze wzrokiem utkwionym gdzieś w ziemie. 
- Nie zostawię panienki tutaj, tym bardziej, że pani jest w samym krótkim rękawku, zapłakana, zmarznięta i na pewno głodna. Proszę założyć kurtkę! I pójdziemy do mojego domu, bo akurat mieszkam niedaleko...
Nadal nie spoglądając na twarz mężczyzny, odpowiedziałam jeszcze bardziej stanowczym tonem, niż wcześniej:
- Przykro mi, ale nie skorzystam z pana propozycji! W domu uczono mnie, aby nie łazić nigdzie z obcymi i jak na razie tego się trzymam! Do widzenia, panu! - powiedziałam szybko, aby zakończyć rozmowę.
- Ja chciałem tylko pani pomóc, ale skoro tak...
- Spieprzaj pan! - krzyknęłam tak głośno, że prawie wszystkie spojrzenia ludzi, którzy znajdywali się w parku, były skierowane na mnie z oburzeniem. Natomiast mężczyzna, który chciał mi pomóc, stał przez kilka sekund, po czym po chwili bez słowa odszedł, tak jak sobie tego życzyłam. Przez chwilę, poczułam wyrzuty sumienia, że tak nieładnie potraktowałam tego mężczyznę, który chciał mi tylko pomóc i nic więcej. Ale nie miałam zamiaru biec za nim i go przepraszać. Dzisiaj i tak już wystarczająco się wycierpiałam, a poza tym miałam siedemnaście lat i nie potrzebowałam żadnej pomocy! 
     Nagle w kieszeni poczułam wibracje komórki, po czym szybko wyciągnęłam ją i zauważyłam, że na wyświetlaczu pisało: '' dzwoni mama''. Przez kilka sekund biłam się z myślami czy odebrać, ale ostatecznie postanowiłam, że nie będę teraz odbierała. Nie byłam w stanie! I nagle wtedy przypomniałam sobie o Adrianie. Że dowiedział się o tym co wymyślił Olek z Oliwką. Nie miałam pojęcia co oni mu nagadali, ale udało im się. Zrujnowali mi życie! Te myśli sprawiły, że znowu kolejna łza zakręciła mi się w oczach i pozwalając na to, aby ona spłynęła na twarz, zamknęłam na moment oczy. I wtedy pojawiła się ta myśl ''A może nie wszystko jeszcze stracone? Może czeka na moje wyjaśnienia?''. Niewiele myśląc wybrałam numer Adriana i napisałam do Niego wiadomość:
Adrian, cokolwiek mój brat z Oliwią ci nagadali, nie wierz im, proszę! Przecież znasz mnie trochę i nie uwierzyłbyś w ich jakąś tanią bajeczkę, prawda? Olek, mój brat od zawsze mnie nienawidzi i mści się na mnie o każdą drobnostkę. Nie wiem jakim cudem, ale dowiedział się o Tobie i próbuje zepsuć to co jest między nami. Proszę powiedz,że mi wierzysz! Ja nie chcę cię stracić! Kocham Cię ;* /Amelia.
Nie czytając drugi raz tej wiadomości, po prostu kliknęłam ''wyślij''. W głębi serca miałam nadzieję, że Adrian zrozumie, uwierzy mi i wszystko będzie jak dawniej. Co prawda, pierwszy raz wyznałam mu swoje uczucia do niego, ale nie żałowałam tego. Wręcz przeciwnie, byłam zadowolona, że w końcu mu to powiedziałam. 
     Sięgając po raz kolejny po komórkę, ze zdziwieniem zauważyłam, że była już godzina 22.30. Nie wiedziałam, że tak długo chodziłam nieobecna myślami po mieście i leżałam, płacząc na ławce w parku. Nadal trzęsąc się z zimna, postanowiłam w końcu wrócić do domu. Nie mogłam dłużej znieść tego okropnego zimna. 
                                                          * 

     Leżąc w salonie na kanapie, okryta kocem po samą szyję nagle na stoliku nieopodal zauważyłam telefon, który jak mi się wydawał należał do Olka. No tak, bo przecież nikogo innego tu nie było, bo przecież mama wyjechała. Wstając szybkim ruchem z kanapy, podeszłam bliżej do stolika i wzięłam do ręki telefon Olka. Nagle wpadłam na genialny pomysł, jak zemścić się na nim za to co mi zrobił. Wtedy zrozumie, jak to jest stracić ukochaną osobę! Będzie miał fajną nauczkę. 
Wybierając numer do jego dziewczyny, Ali napisałam jej taką wiadomość: 
Cześć. Nie chciałam ci zawracać głowy, ale piszę tylko z tego względu, abyś potem nie cierpiała. Zatem chcę ci powiedzieć, że Olek cię zdradza. Dzisiaj widziałam go w parku całującego jakąś blondi. Bardzo mi przykro, ale wolałam być szczerza. /Amelia.
Odkładając telefon z powrotem na stolik, byłam dumna z tego co zrobiłam. Jednocześnie bałam się, że gdy się dowie o tym co zrobiłam, zrobi coś o wiele gorszego. Przeczuwając najgorsze, uciekłam do góry, do pokoju.
                                                           * 

     Leżąc wtulona w ciepłą kołdrę, powoli przenosiłam się do krainy snu, gdy nagle obudziły mnie czyjeś kroki i gwałtowne otworzenie drzwi do mojego pokoju. Z tego względu, że była noc i było ciemno, nie mogłam dokładnie zobaczyć kto wszedł. Senna, przetarłam oczy i dopiero po chwili doszło do mnie wszystko, absolutnie każdy szczegół dzisiejszego dnia. I przypomniałam sobie o tym co ja zrobiłam. A w drzwiach do mojego pokoju, zapewne nie stał nikt inny jak Olek. Po chwili brat oświecił światło w moim pokoju, sprawiając, że szybko musiałam zasłonić oczy ręką. Dopiero potem zauważyłam, że brata mina wcale nie była taka wesoła. Przeczuwałam najgorsze.
- Nie daruje ci tego co zrobiłaś! - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- To ja TOBIE nie daruje tego co zrobiłeś MI! - rzuciłam odważnie, wstając z łóżka i podchodząc do Olka bliżej.
 Olek najwyraźniej zachowywał się tak, jakby w ogóle tego nie usłyszał.
- Wiesz co ty zrobiłaś?! Ala w ogóle się do mnie nie odzywa, nie przyjmuje do wiadomości żadnych tłumaczeń, nic! To koniec, zrozumiesz? - powiedział łamiącym się głosem.
- Dobrze ci tak! - krzyknęłam mu prosto w twarz.
- Coś ty powiedziała?! Czy ja się kurwa, przesłyszałem?! Zaraz smarkulo wszystkiego pożałujesz.. - fuknął, po czym zbliżył się do mnie niebezpiecznie blisko i bez zastanowienia swoją prawą dłonią, szczelił mi prosto w twarz, pozostawiając na nim jedynie czerwony ślad. Nie zdołałam się nawet z tego otrząsnąć, a zrobił to kolejny raz z całej siły, sprawiając, że moje policzki piekły mnie od bólu. Za moment chciał zrobić to kolejny raz, ale zanim zdołałam cokolwiek zobaczyć i poczuć, nagle zamazał mi się obraz przed oczami i bezwładnie, niczym lalka upadłam na podłogę.



____________________________________________________

Z całego serca was przepraszam, że przez tyle czasu nic nie dodawałam,
ale ostatnio wgl nie miałam weny i wiele razy było tak, że
kiedy miałam już otworzone okno i miałam zamiar pisać nowy rozdział,
siedziałam tak wgapiając się bezsensownie w monitor 
i nie wiedziałam co pisać. Ale na szczęście dzisiaj mi się udało
napisać jako tako i mam nadzieję, że się spodoba.
Robiłam co mogłam, żeby były emocja i wgl, a jak to wyszło
to już Wy musicie ocenić.
Zapraszam was do ANKIETY, którą już pewnie zdołaliście zauważyć.
Będę tam co jakiś czas zadawała nowe pytania dotyczące opowiadania.
Także głosujcie, kochani. :*
A ja postaram się już niedługo coś dodać.
Komentujcie! 
 

5 komentarzy:

  1. O matko! Ja mam podobnie z moim bratem ale nigdy mnie nie uderzył i nigdy nie zrobilibyśmy sobie takiego świństwa... Przeczytałam wszystkie rozdziały przed chwilą bo dopiero teraz wpadłam na twojego bloga. Jest bomba! :) liczę na kolejny rozdział. Zapraszam tymczasem do siebie. http://live-of-kalamandir.piszecomysle.pl/ opowiadania tylko fantasy o 14- latce, która wraz z przyjaciółmi trafia do innego świata. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeej. W końcu znalazłam czas i przeczytałam wszystkie rozdziały. I nie żałuję ani sekundy spędzonej na ich czytaniu. Jeju, to jest świetne.
    Twój styl pisania jest na dobrym poziomie, a cała fabuła jest naprawdę ciekawa. Zapoznałam się ze wszystkimi postami w dość szybkim tempie, tak miło mi się to czytało. Opisy boheterów, uczuć i sytuacji są na tyle dobre, że można bez problemu sobie wszystko wyobrazić.
    Na usta ciśnie mi się tylko jedno słowo - SUPER!
    Wkurza mnie ten brat Olek. Co za dupek. Jak może tak traktować swoją siostrę. Osobę przecież bliską i nie tak obojętną. To nie jest byle jaka osoba, tylko członek jego rodziny. Jest to bohater, którego nienawidzę. Gardzę nim. To, że się kłócą i sobie dokuczają, to norma w rodzeństwie, ale bez przesady. I jeszcze teraz dochodzi do rękoczynów. Co za bałwan. Damski bokser cholera. Mam nadzieję, że się zmieni, bo zachowuje się jak ostatni sukinsyn (wybacz wyrażenia).
    Co do Amelii, to jest do postać, którą bardzo lubię. Dziewczyna, z którą trochę się utożsamiam. Po prostu normalna dziewczyna, a nie jakaś gwiazdeczka. A to cenię. Mam nadzieję, że z Adrianem jej się ułoży. Wydaje mi się, że to rozsądny chłopak i nie uwierzy w byle jakie słowa, z anonimowego adresu. Wierzę w to.
    Co do Oliwii, to rozumiem, że się bała Olka, ale i tak to jej nie tłumaczy. Zniszczyła to, na czym bardzo zależało jej przyjaciółce. Zdradziła ją. Ale bardzo bym chciała, żeby się pogodziły, bo fajne z nich przyjaciółki.
    Michał, to fajny chłopak i wraz z Oliwią tworzy piękną parę. Zastanawia mnie jego zachowanie podczas pierwszego spotkania Amelii i Adriana. Cały czas zastanawiam się czemu odchodząc odwrócił się do nich ze smutną miną. Chyba nie czuje czegoś do Amelii. Nie no, przecież on kocha Oliwię. Dobra, zaczynam tworzyć jakieś dziwne teorie. Nie zwracaj na mnie uwagi :D
    Podziwiam mamę Amelii, że tak spokojnie odrzuca zaloty mężczyzn i nie zwraca uwagi na ich zainteresowanie jej osobą. Wielki szacunek dla niej.
    Muszę Ci powiedzieć, że ja i Twoje opowiadanie, to takie zakochanie od pierwszego wejrzenia, a w tym przypadku od pierwszego przeczytania. Haha :D
    Już je uwielbiam i będę z niecierpliwością czekała na dalsze rozdziały.
    Życzę Ci duuuuużo weny.
    Buziaki, Twoja fanka - Maarit :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno! Ty masz talent do pisania takich historii. Jesteś boska w opisywaniu emocji i nie mogę się doczekać następnego rozdziału! Ten olek jest jakiś popieprzony. Wiem jak to jest, bo mam podobnego brata, ale takie coś to lekka przesada.
    Mam nadzieję, że będziesz miała dużo weny.

    Twoja Anonimowa fanka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten rozdział jest super!!!!!!!! Nie żałuję ani chwili spędzonej na czytaniu tego rozdziału. Amelia ma teraz ciężkie życie, ale mam nadzieję, że jej się jakoś ułoży. Uważam, że Adrian powinien jej wybaczyć, ale jeszcze nie wiadomo jak nas zaskoczy twój zajebisty blog! Czekam na następny i mam nadzieję, że następny rozdział nie długo nastąpi.
    Dużo weeeeeeny!

    OdpowiedzUsuń
  5. Już jestem twoja! Twój blog jest tak superowy, że wchodzę co godzinę i sprawdzam czy jest kolejny rozdział. Adrian chyba nie pasuje do Amelii, więc moim zdaniem nie powinni być razem, ale nieważne jak napiszesz, to zawsze będzie super!
    Czekam na kolejny i dużo inspiracji.

    OdpowiedzUsuń