Zdecydowanym ruchem podniosłam się, chwyciłam za komórkę i usunęłam wszystkie Jego wiadomości i Jego numer. To koniec. W środku poczułam ulgę, nie tylko dlatego, że usunęłam to wszystko, ale też dlatego, że nie byłam w nim zakochana. Przelotna znajomość, która się już więcej nie powtórzy. Na pewno nie. Obiecuję!
Spoglądając na zegar na ścianie, który wskazywał 7:25, szybko wstałam z łóżka. Niestety, chcąc, nie chcąc musiałam zbierać się do szkoły. Nie chciałam zawalić szkoły, zaraz po rozpoczęciu nowego roku szkolnego. Dlatego, szybko pognałam do łazienki się odświeżyć. Założyłam zwykłą, szarą bluzę z kapturem i rurki. Włosy związane w kucyk, zero makijażu. Oczywiście mogłabym lepiej się ubrać i w ogóle, tylko że po co? Dla kogo? Nie ma nawet dla kogo się stroić! W sumie nawet tego nie żałuje.
Zamyślona, nawet nie zauważyłam, że Olek, mój starszy o 2 lata brat, stoi i patrzy się na mnie z drwiącym uśmieszkiem na twarzy.
- I co się tak gapisz w te lustro? Nic ciekawego tam nie zobaczysz!
Dopiero słowa brata uświadomiły mi, że przez te kilka minut bezmyślnie patrzyłam się w lustro. Po chwili podeszłam do brata i wycedziłam:
- Byś się zdziwił! To ty raczej zobaczysz tam pustego lalusia z gównem na głowie... i w głowie.
- W przeciwieństwie do ciebie laski na mnie lecą, a na ciebie żaden chłopak nie spojrzy!
Przez chwilę stałam w bezruchu. Ostatnie słowa Olka brzęczały mi w uchu jak echo. Chciałam cos powiedzieć, ale w tej chwili mama do nas podeszła. Zapewne dlatego, że nasze krzyki było słychać w całym mieszkaniu.
- Ej, ej co się tu dzieje? Co to za krzyki? - mama spojrzała na mnie pytająco, jednak ode mnie nie usłyszała żadnej odpowiedzi. - Olek? - zapytała mama, patrząc na brata.
- No co, sama zaczęła - odpowiedział
- Taa, ja zaczęłam. Jaasne. - rzuciłam zirytowana
- Przestańcie już! Zachowujecie się jak dzieci. Kłócicie się już tyle lat, może byście przestali do jasnej cholery?!
Rozzłoszczona mama, spojrzała to na mnie, to na Olka i poszła do kuchni.
- Mama ma rację. Koniec tej wojny, a skoro ty nie umiesz ją zakończyć to masz problem. - rzuciłam i poszłam za mamą
- Ja tego tak nie zakończę. No way! - krzyknął jeszcze za mną. Ale ja postanowiłam się tym nie przejmować. Wcale.
Od kiedy pamiętam, właściwie to nigdy nie byliśmy z Olkiem w zgodzie. Nawet jako małe dzieci kłóciliśmy się o głupoty np. o zabawki, o kieszonkowe. Wszystko z zazdrości. Nigdy nie było pomiędzy nami okej. Szczerze mówiąc ja już od kilku lat mam dosyć, tych wszystkich kłótni z Olkiem, ale nie dam się poniżać. Nie pozwolę by mi wskakiwał na głowę i robił ze mną co chce! Na to nigdy nie pozwolę! Jednak najbardziej z tego wszystkiego to mi szkoda mamy. Wiadomo, nie zawsze bywa w domu. Czasem wyjeżdża na różne służbowe wyjazdy, nawet kilkudniowe. Ale gdy już wraca do tego domu, to i tak wszystko jest właściwie na jej głowie. Gdyby był tata z nami, mama nie musiałaby się tak zapracowywać. Pomiędzy mną a Olkiem może w końcu by była zgoda. Ale... tata zginął w wypadku samochodowym zaraz po moim urodzeniu. To była wielka trauma dla całej naszej rodziny. Ale z czasem pogodziliśmy się z tym.
Kiedy weszłam do kuchni, mama akurat pakowała moje kanapki do szkoły. Od razu zauważyłam, że była smutna.
- Mamo, nie gniewaj się za to! Przecież my tak zawsze, wiesz o tym. Wcześniej nawet gorzej się kłóciliśmy a tobie to nie przeszkadzało. Wiem, wiem to jest pewnie nieznośne, ale chcę to zakończyć, naprawdę!
- Bardzo bym chciała, Amelcia! Ja idę się położyć bo mnie dzisiaj bardzo głowa boli i stąd te nerwy. No a ty zmykaj do szkoły.
- Dobrze. Odpoczywaj. - mama wręczyła mi kanapki, a ja cmoknęłam ją w policzek i pokierowałam się do wyjścia. Założyłam trampki, zabrałam torbę i wyszłam.
*
Wsłuchiwając się w rytm ulubionej piosenki szłam w kierunku szkoły. Nagle usłyszałam, jakby mnie ktoś wołał. Gwałtownie się odwróciłam i jednak się nie myliłam. Za mną biegła zdyszana moja blondwłosa przyjaciółka, Oliwia.
- Czy zawsze tak musi być? Że ty sobie idziesz ze słuchawkami w uszach, a ja sobie mogę biec! Czekaj, wkrótce się zemszczę! - zakomunikowała i obie zaczęłyśmy się śmiać.
- Byłam trochę zamyślona - powiedziałam bez uśmiechu.
Oliwia spojrzała mi prosto w oczy.
- Chodzi o Mateusza?
Milczałam.
- Powtarzam: czy chodzi o Mateusza?
- Tak.
- Co on zrobił?
- Wczoraj poprosił mnie żebym mu wysłała swoje zdjęcie. To wybrałam najładniejsze i wysłałam. Bo on mnie wcześniej nigdy nie widział, pamiętasz nie? Potem pisałam, a on nic już nie odpisywał... dopiero dzisiaj rano dostałam wiadomość od niego, że jego zdaniem nie pasuje do niego, ponieważ nie mam w sobie tego czegoś w sobie i mam mu dać spokój.
Oliwia zatrzymała się na środku chodnika i patrzyła na mnie zszokowana.
- On tak ci napisał? CO ZA DEBIL!! - Krzyknęła na cały głos, że aż ludzie zaczęli patrzeć na nas dziwnie.
- Ciszej! - uspokoiłam przyjaciółkę - Ja to rozumiem, każdy ma inny gust.
- To go nieusprawiedliwia! Zachował się jak cham! I nie bierz tego do siebie. Wiesz, dla mnie jesteś wspaniała!!
- Dziękuję, Oliwka... za to, że jesteś! - mówiąc te słowa przytuliłyśmy się do siebie
- Na pewno jeszcze nie jednego fajnego kolesia poznasz...
________________________________________________________
I oto 1 rozdział.
Bardzo prosiłabym o komentarze, ponieważ ciekawi mnie wasze zdanie.
Jeśli zobaczę że jest jakieś zaintersowanie tym blogiem, już
niedługo kolejny rozdział.!
Pozdrawiam! . :)