wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 5



     Z oddala usłyszałam, że coś się poruszyło... był to dźwięk, jakiś znajomy. Bardzo znajomy. Kiedy otworzyłam oczy, promienie słońca, które przedzierały się przez szparki w żaluzjach zaczęły świecić mi w oczy. Dlatego zasłoniłam je dłonią. Wzrokiem pobłądziłam w stronę telefonu, który był na stoliku i co mnie jeszcze bardziej zdziwiło był ekran włączony. ''No tak przecież to był dźwięk wibracji'' - pomyślałam. Zdziwiona kto może o tak wczesnej porze pisać, odczytałam sms:
On: Hej, co tam? Nie obudziłem Cię?
Kiedy odczytałam tą wiadomość na mojej twarzy, mimowolnie zagościł uśmiech. Wtedy przypomniałam sobie wszystko co się działo poprzedniego dnia. Przez większego zastanowienia, szybko mu odpisałam:
Ja: Hmm.. szczerze to trochę ;D
On: Oj, przepraszam :) Ale kazałaś napisać ;)
Ja: Najlepiej na mnie zwalić xD Nic nie szkodzi! :)
Uśmiechnięta od ucha do ucha zaczęłam wybierać ubrania, które miałam zamiar założyć do szkoły. Potem zaliczyłam poranną toaletę, a potem poszłam do kuchni w celu przygotowania sobie jakiegoś śniadania. Miałam pecha, że akurat był tam mój brat, Olek.
- O witam! Może panience też zrobić śniadanko? - zapytał z przekąsem Olek.
Mnie natomiast nic nie było w stanie wytrącić z równowagi. Byłam uśmiechnięta i szczęśliwa. A to co mój brat do mnie mówił, miałam głęboko gdzieś.
- I z czego się tak szczerzysz? - spytał Olek, przyglądając mi się dziwnie.
Kiedy popatrzałam na niego i na to co wyprawia ze swoim śniadaniem, poczułam obrzydzenie. I nawet jakoś odechciało mi się jeść.
- Co cię to obchodzi?! Ja idę stąd. - powiedziałam i poszłam w kierunku wyjścia. Niestety zatrzymał mnie jeszcze głos Olka.
- A wiesz co?! Znalazłem sobie laskę! 
- Szczęścia! - krzyknęłam i wyszłam.
Nie miałam ochoty kłócić się z bratem. Miałam na to zbyt dobry humor. W ogóle mnie to nawet nie obchodziło co on do mnie mówił. 
Idąc zamyślona przez ulicę, nagle poczułam wibrację komórki w kieszeni. Wyciągnęłam ją i odczytałam:
On: Wiesz, teraz nie będę mógł pisać bo mam dzisiaj ważne testy, na które muszę cały dzień wkuwać. Napiszę do Cb jutro ;)
Z jednej strony byłam rozczarowana, ale z drugiej czułam w środku niewyobrażalną energię, którą dawno nie czułam. Pisząc z Adrianem, najcudowniejszym chłopakiem jakiego w życiu poznałam, czułam zupełnie coś innego niż to kiedy pisałam z Mateuszem. Adrian jest zupełnie innym człowiekiem i byłam pewna, że wszystko się ułoży i wkrótce będziemy razem i w ogóle. Kiedy o tym pomyślałam, aż poczułam ciarki na plecach.. ale nagle zdałam sobie sprawę, że ktoś mnie z tyłu dotyka. I przez chwilę nie wiedziałam czy to te ciarki, czy mnie ktoś dotyka.
- Buu! Siemasz, ty jak zwykle nie zaczekasz!?
Kiedy zobaczyłam Oliwię za swoimi plecami, o mało bym nie zeszła na zawał.
- Boże.. Oliwia!! Zabije cie kiedyś!!
- No co nigdy nie zaczekasz na mnie to musiałam się jakoś zemścić! - rzuciła
- Zamyśliłam się - powiedziałam, po czym rozejrzałam się wokół i zapytałam - A gdzie masz Michała?
- Coś mu dzisiaj wypadło i nie idzie do szkoły.. - powiedziała po czym przyjrzała mi się dokładniej przyjaciółka i z pełną zaciekawienia miną spytała:
- A co ty taka radosna? Oczy ci się świecą!
- Jejku, no i? 
- Jak to co? Mów czemu jesteś taka radosna? Dawno cię takiej nie widziałam!
Nagle usłyszałam czyjś krzyk za sobą. Ze zdziwieniem zauważyłam, że to Laura. Czyli jedna z najpopularniejszych dziewczyn w szkole.
- Hej, dziewczyny! - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
- Cześć, co cię do nas sprowadza? - zapytałam z zaciekawieniem
Laura spojrzała na mnie, czyli już wiedziałam, że do mnie ma tą sprawę.
- Mam do ciebie sprawę - powiedziała i wzięła głęboki oddech - Bo mama wyjeżdża jutro za granicę, do pracy.. twoja mama chyba wie? No i kazała się spytać twojej czy nie może tam wpaść się pożegnać i w ogóle?
- Jasne. Przecież moja mama strasznie lubi twoją. Niech wpada! - oznajmiłam
Laura spojrzała na mnie nieśmiało i spojrzała głęboko w oczy bez słowa. Po kilku sekundach wybebłotała:
- A czy ja też tam mogę z nią wpaść? 
Patrzyłam na nią jak wryta. Laura była u mnie w domu dość dawno temu, może z raz lub dwa razy. A teraz tak niespodziewanie zapytała, czy może ze swoją matką wpaść. To mnie zdziwiło.
- Jaasne - powiedziałam 
- Bo tak się składa, że się nudzę wieczorem i wiesz... 
''Ona się nudzi? Od kiedy? - przemknęło mi przez myśl. Ale zachowałam pokerową twarz i z uśmiechem zakomunikowałam:
- Spoko, wpadajcie!
- To jesteśmy umówione. Na razie! - rzuciła i odeszła.
Patrzyłam na nią jak skamieniała i nie wiedziałam co powiedzieć. 
- To było dziwne! - stwierdziłam.





_____________________________________________________

Z góry przepraszam za błędy.
Ale rozdział by pisany szybko i wgl.
Nie wyszedł on wyjść tak jak powinien ;/ 
  

piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 4


Dwa dni później.

     Siedząc bezczynnie, na parapecie z kubkiem gorącej herbaty w ręku, pogrążyłam się w smutku, który towarzyszył mi dziś od samego rana. Wzrokiem błądziłam po oknie i to co się dzieje za oknem. Obserwowałam jak kolorowe liście opadają z drzew i jedynie tylko na tym się skupiałam. O niczym nie myślałam. Tak było mi przyjemnie. Mogłabym tak w nieskończoność, sączyć herbatkę i wpatrywać się w to co się dzieje za oknem... 
Niespodziewanie, mój relaks, przerwał dzwonek do drzwi. Dlatego, że w domu byłam sama, musiałam otworzyć drzwi.
- A co wy tu robicie? - zapytałam zaskoczona, gdy w drzwiach zobaczyłam Oliwię z Michałem.
- No jak to co?! Przyszliśmy cię odwiedzić! Nie odzywasz się od kiedy ostatnio się widzieliśmy, martwiliśmy się...
- Miło z waszej strony, ale przepraszam... nie mam humoru i nie czuję się dzisiaj najlepiej! - powiedziałam smutno.
- My cię rozweselimy! - krzyknął Michał
- Dokładnie - poparła go Oliwia - No nie daj się prosić, jest niedzielne popołudnie. Jeśli nie chcesz nigdzie z nami iść to chociaż posiedzimy u ciebie w domu, będzie weselej. 
- Nie wiem..
- Plisss! - zajęczeli oboje w tym samym czasie.
Swoim zachowaniem mnie tak rozśmieszyli, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu.
- No dobra, wchodźcie! - oznajmiłam i otworzyłam im szerzej drzwi.
- No proszę, jesteś sama w domu? - zapytała przyjaciółka.
- Taaa...
- Impreza? - krzyknął niespodziewanie Michał
- Uspokój się wariacie! - oznajmiłam trochę wkurzona.
Zaprowadziłam przyjaciół do salonu. Tam rozłożyliśmy się wygodnie na fotelach i włączyliśmy muzykę. 
- I co u ciebie? Co tak naprawdę ci dolega? - spytała troskliwie Oliwia.
Chciałam odpowiedzieć, ale przerwał mi Michał:
- Nie widzisz, że ona symuluje? Pewnie specjalnie, bo już nie chce się z nami kumplować!
Kiedy to usłyszałam, od razu wpadłam w szał.
- Ja nic nie symuluje! I dzisiaj nie mam sił by znosić wasze żarty! Jak coś wam nie pasuje, to możecie sobie iść.
Oliwia i Michał spojrzeli na siebie, a potem na mnie. Byli przerażeni moją nagłą wściekłością, która raczej rzadko mi się zdarza.
- Spokojnie, Ami - zaczęła wolno Oliwia - Michał żartował przecież wiesz. Co się dzieje?
- Nic - odpowiedziałam krótko i zacisnęłam wargi. 
- Ja przepraszam - powiedział Michał, który patrzył na mnie w dość dziwny sposób - Idę na chwile do łazienki.
- A ja pójdę do kuchni po wodę, mogę?
- Tak.
Oliwia i Michał zniknęli. Spojrzałam na telefon, który był położony na stole. Zdawało mi się, że należy on do Oliwki. ''Hmmm może ona ma numer Adriana'' - pomyślałam. Przez kilka następnych sekund zastanawiałam się czy poszperać w telefonie przyjaciółki, czy też nie. Ale wiedziałam, że to była moja jedyna szansa. Wybrałam jednak to pierwsze. Rozejrzałam się szybko, czy czasem przyjaciele już nie nadchodzą. Wzięłam komórkę przyjaciółki do ręki i szybko wyszukałam w kontaktach numer Adriana. Zajęło mi to niecałe dwie sekundy, a to dlatego, że jego imię się zaczynało na literę 'A'. Szybko wyciągnęłam swój telefon i zapisałam szybko jego numer komórki. Dokładnie w tej chwili kiedy miałam położyć komórkę przyjaciółki na stole, wtedy weszła do salonu.
- A co ty robiłaś? 
- Ja... patrzałam tylko godzinę w twoim telefonie, czy zgadza się z moją. 
Ta wymówka była najbanalniejszą jaka może być, jednak nie było mnie stać na coś lepszego w tej chwili.
- Aa, okej - powiedziała i uśmiechnęła się Oliwka.
Kiedy to powiedziała, poczułam ulgę. Miałam szczęście, że Oliwka nie była zbyt podejżliwa i prawdę mówiąc była... naiwną osobą, przez co kiedyś w przeszłości miała wiele problemów.  
- Wiesz co, Oliwia zbierajmy się lepiej! Dajmy dzisiaj spokój Amelii! - powiedział Michał, kiedy pojawił się w salonie. Zdałam sobie sprawę, że skoro powiedział do mnie po imieniu musiał być na mnie wkurzony. Dlatego podeszłam do niego i przytuliłam.
- Przepraszam, że tak naskoczyłam na ciebie. Dzisiaj niestety nie miałam najlepszy dzień i dlatego. I to nie prawda, że nie chcę się z wami przyjaźnić! Przecież ja mam tylko was! 
- Żartowałem wtedy. Ja też przepraszam. Odpręż się, wyśpij się... i widzimy się jutro w szkole, okey? 
- Okey!
Odpowadziłam przyjaciół do drzwi, a kiedy już zniknęli w nich, poszłam do salonu. Wyciągnęłam komórkę i patrzyłam przez kilka sekund na dopiero co zapisany numer Adriana. Uśmiechnęłam się sama do siebie, na samą myśl o nim. Przez moment zastanawiałam się czy to normalne. W końcu ja go w ogóle nie znałam i tylko raz na oczy widziałam. Czy mogę do niego napisać?
Długo nie musiałam się zastanawiać, w końcu co mi szkodzi. Wybrałam Jego numer i napisałam mu tak:
Ja: Hey. Może masz ochotę się zapoznać? :)
Z bijącym sercem, które waliło mi jak młot czekałam na jego odpowiedź. Kiedy już byłam pewna, że nie napisze, odpisał:
On: Spoko. Kto ty? Jak masz na imię?
Ja: Jestem Amelia i mam 17 lat. Może tyle wystarczy na początek? :P 
On: Może tak, może nie...
Kiedy czytałam tego sms, nie wiedziałam jak mam to odebrać. Ale zanim się obejrzałam, dostałam kolejnego sms'a od niego:
On: Może jednak na razie wystarczy :)
Ja: Ok, to może teraz Ty coś mi powiesz o sobie?
On: Adrian, 18 lat, mieszkam w Krakowie. Może tyle informacji Ci na razie wystarczy?
Ja: Myślę, że tak. Ja też mieszkam niedaleko Krakowa :P
On: To fajnie. :) A skąd masz mój numer jeśli mogę wiedzieć?
Ja: Kolega mi podał. Chyba nie masz nic przeciwko? 
On: Nie ;)
Po tej wiadomości nastała cisza. Nie wiedziałam jak zacząć dalej z nim pisać. Poza tym nie chciałam się narzucać, jednak tak jak przypuszczałam po niecałej godzinie odpisał.
On: To może jednak napiszesz mi coś więcej o sobie? :P
Ja: A co dokładnie chcesz wiedzieć?
On: Czym się interesujesz? 
Ja: Muzyka, fotografia, koszykówka itd. A ty? ;P
On: Piłka nożna, siatkówka, w kosza też lubię pograć. Po za tym muzyka, bieganie, pływanie...
Ja: Sportowiec z Ciebie ;D
On: Oczywiście! :) Wiesz co, długo nie możemy pogadać bo mam coś do załatwienia.
Ja: Jasne. To może jak już wszystko załatwisz to napisz jutro, ok? :)
On: No nie wiem, jestem trochę nieśmiały :p
Ja: Dasz radę, wierzę w Ciebie :)





 __________________________________________

Kolejny rozdział dodany :) 
Postaram się częściej dodawać.
I dziękuję za te ostatnie 5 komentarzy.
Oby było ich więcej ;)
I przepraszam za wszystkie błędy!

 

środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział 3


Tego samego dnia w szkole.

     Ostatnia lekcja, była moją najgorszą lekcją na świecie. Czas dłużył mi się niemiłosiernie długo. Matematyczka była pochłonięta, jak zwykle z resztą klasy nad rozwiązywaniem beznadziejnych równań. Przecież to jest bez sensu! Po co komu i na co się to w życiu przyda? Nie ogarniam tego jak Oliwia i reszta klasy mogą lubić matę. Inne przedmioty w miarę jakoś dało się przełknąć, ale matmy zawsze nienawidziłam! No i może wf-u jeszcze nie lubię. Po za tym, jakoś da się przeżyć. 
Wpadając właśnie w takie krótkie przygnębienie, nagle zadzwonił mój ukochany, najukochańszy na świecie dzwonek. 
- W końcu! - oznajmiłam i zaczęłam pakować swoje rzeczy do torby.
- Idziemy na te lody, nie? - zapytała Oliwia z uśmiechem.
Przytaknęłam. Oczywiście, że idziemy. Ale prawdę mówiąc na lodach zbytnio mi nie zależało. Bardziej zależało mi na tym, żeby w końcu wypytywać Michała i Oliwkę, o tego Adriana. Od chwili kiedy go pierwszy raz zobaczyłam, czyli kilka godzin temu; nie mogę przestać o nim myśleć i jednocześnie byłam zła na siebie, że kiedy się zbliżali w naszym kierunku ja tak po prostu sobie poszłam. A przecież mogłam po poznać, mogłam wziąść jego numer i nie byłoby problemu. A teraz muszę robić z siebie idiotkę pytając się o niego moich przyjaciół. A gdy Oliwia się dowie, że mi się on spodobał to już na pewno nie da mi spokoju. Ale cóż, nie ma innego wyjścia.
                                                   *

     Wchodząc do kawiarenki wraz z Oliwią i Michałem, układałam sobie w myślach, jakimi słowami zapytać się o to co tak bardzo w tej chwili chciałabym wiedzieć. Rzadko jaki chłopak mi się spodobał, a Adrian zrobił na mnie ogromne wrażenie. Był taki piękny, w dodatku wyglądał na takiego sympatycznego, uroczego i w ogóle. Niestety z wszystkich zdań, które sobie układałam w głowie, było wielkie nic. Kompletnie nie wiedziałam jak mam się o niego zapytać. 
Usiedliśmy przy małym stoliku, przy oknie i zamówiliśmy po 2 gałki lodów o różnych smakach. Upychając się lodami, po raz kolejny główkowałam nad tym jak tu ich się zapytać.
- Chyba oblałem test z matmy, kotek - powiedział smutno Michał, ale widząc minę Oli, zaraz uspokoił ją - Ale poprawię to, obiecuję! 
- No, dobrze. Ale więcej nigdzie z kumplami nie imprezujesz! Nie pozwolę na to, żebyś zawalił szkołe...  
- Bez przesady, kochanie. Nie zawalę szkoły! Tylko nie gniewaj się na mnie. Ami też nie lubi matmy jak ja, więc nie powinnaś mi mieć tego za złe, że oblałem jeden głupi test.
- No przecież nie mam ci tego za złe, każdemu się zdarza.. - powiedziała Oliwia i nagle poczułam jej wzrok na sobie.
- A tobie co jest, Ami? Dzisiaj jesteś jakaś milcząca. 
- Nic... głowa mnie tylko boli, ale zaraz pewnie przejdzie.
Widziałam po minie Oli, że chciała coś jeszcze powiedzieć, ale przerwał jej Michał.
- Adrianowi się strasznie podobało w naszej szkole.
Na dźwięk słowa ''Adrian'', natychmiastowo podniosłam głowę i pierwszy raz od przyjścia tutaj zaczęłam im się przysłuchiwać w rozmowie.
- Co się dziwić, w końcu nasza szkoła jest zajebista - odparła Oli i zaczęła się śmiać.
- Pewnie nawet by się i przeniósł ale za bardzo mu nie odpowiada dojazd tutaj. Poza tym nasz Adrianek szuka dziewczyny...
Oliwia mu szybko przerwała:
- No co ty?! Przecież on przez taki długi okres czasu nikogo nie szukał, a teraz tak nagle?
- No widzisz... 
W tym momencie miałam zamiar się w końcu zapytać, ale kiedy już to prawie zrobiłam, nagle zdałam sobie sprawę, że nie wiem o co chcę dokładnie zapytać.
- Coś mówiłaś, czy się przesłyszałem? - zwrócił się do mnie Michał patrząc na mnie troskliwie.
- Nie, nie.. - rzekłam cicho, jednocześnie ciesząc się , gdzieś tam w środku, z tego co usłyszałam. Jest wolny i szuka dziewczyny. To świetnie!
- Ja to się zaczynam o nią poważnie martwić! - stwierdziła Oliwia
- Ja tak samo.
- Może jesteś chora ? - zapytała z troską przyjaciółka.
- Wszystko jest w porządku - starałam się uspokoić przyjaciół, jednak na marne.
- Wiecie co, lepiej będzie jak będziemy wracali. Tak będzie najlepiej dla zdrowia, Ami. 
- Przecież możemy jeszcze zostać jak chcecie - starałam się ich jeszcze zatrzymać.
- Nie, Oliwia ma rację. Lepiej będzie jak będziemy się zbierać. Ty się w domu prześpisz czy coś i jutro będzie dobrze.
W głębi pomyślałam: ''Przejdzie? Ale co? A może faktycznie jestem chora? Może mam gorączkę? Może jestem rozpalona?... Boże co też oni wygadują!'' 
Chcąc, nie chcąc musiałam się zbierać. Zdaje się, że decyzje podjęli bez mojego udziału,  ale nie powinnam mieć o to do nich żalu bo w końcu martwili się o mnie. Ach, gdybym tylko się zapytała, miałabym spokój, nie musielibyśmy się już zbierać i nie zadręczałabym się tym myślami. 
Kiedy wyszliśmy z kawiarenki, zdałam sobie sprawę, że to moja ostatnia szansa, na zapytanie się, więc próbowałam jej nie zmarnować i w końcu zapytać:
- A czy... ten... - z ledwością wybebłotałam te koszmarne dwa czy trzy słowa. Ratując jakoś sytuacje dokończyłam - w sumie to już nic. Dobra, to ja już lepiej spadam do domu.
- No idź, idź. Trzymaj się! - powiedzieli chórem    
     Wściekła sama na siebie, odeszłam od nich. Wyciągnęłam z torby słuchawki, podłączyłam je do telefonu i zatopiłam się w muzyce. Jednak myśli o Adrianie wciąż nie dawały mi spokoju. Jak można być tak głupią i nie zapytać o tak banalną rzecz? Tylko ja, głupkowata tak potrafię. 
     Zrezygnowana i totalnie opadnięta z sił, dzisiejszym dniem weszłam do domu. Ku mojemu zaskoczeniu, zobaczyłam, że w salonie mama ma gościa i jest nim pani Renata, mama Laury. Jak na osobę kulturalną przystało powiedziałam:
- Dzień dobry!
I poszłam do siebie, do pokoju.







________________________________________________

Jest kolejny rozdział :D

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 2



     Idąc w towarzystwie, Oliwii w kierunku starego, dużego i brzydkiego budynku zwanego szkołą, rozmyślałam o Mateuszu. Muszę w końcu o nim zapomnieć. W końcu mogłoby się to skończyć o wiele, wiele gorzej. Ja natomiast miałam duże szczęście. Miałam przyjaciółkę, znajomych... czego mi więcej potrzeba do szczęścia?

- Wiesz, ja już naprawdę nie będę o tym draniu myślała, mówiła! Nic! Przysięgam ci to! - oznajmiłam znienacka.

- No i prawidłowo! Jestem bardzo z ciebie dumna! - powiedziała Oliwia i przytuliła mnie do siebie. Nagle dodała - Ooo.. Co to za koleś? Hmm... znasz go?

Oderwałam się z objęć przyjaciółki i odwróciłam głowę, próbując ujrzeć osobę, o której mówi Oliwia. Był nim wysoki brunet o czekoladowych oczach. Czyli w jednej osobie mój przyjaciel i chłopak Oliwki.

- Zdaje się, że tak.. - odparłam i roześmiałyśmy się.

- Witam moje piękne panie, a co tu tak wesoło? Jak wam mija dzionek?

- Puki co kiepsko - powiedziała Oliwia zerkając na mnie - Ale będzie lepiej. - Michał podszedł do mnie i cmoknął na przywitanie w policzek, a potem Oliwię... ale oczywiście pocałunkiem w usta.

Uwielbiałam ich. Uwielbiałam na nich patrzeć, wyglądali na takich zakochanych i szczęśliwych. Byli ze sobą bardzo, bardzo długo, już nawet dokładnie nie pamiętam od kiedy. Nigdy nie było pomiędzy nimi poważniejszych spięć czy kłótni. A ja od niepamiętnych czasów zaczęłam się przyjaźnić z Oliwią. Potem właśnie poznałyśmy Michała i przez całe nasze pół życia, byliśmy taką naszą wesołą ''trójką''. Nigdy nie zadawałam się z innymi ludźmi. Oliwii i Michała towarzystwo w zupełności mi wystarczało.

Michał jest tylko o rok starszy od nas, chodzi do innej klasy, ma kolegów. A ja mam Oliwię. Spędzam z nią każdy możliwy czas. Jesteśmy jak te papużki nierozłączki. My nie zaznałyśmy i raczej nie zaznamy takiego świata jak zabawy, imprezy, alkohol, papierosy itd. Nie zadajemy się z popularsami. Po prostu mamy swoje życie, swoje zasady i to nam odpowiada.

- No dobra, przestańcie się już lizać - oznajmiłam już troszkę podirytowana.

- No okej, okej - powiedział Michał takim śmiesznym głosem, że wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

Kiedy przestaliśmy się śmiać, Oliwię nagle jakby olśniło.

- Ej, a co powiedzie na to jeśli po lekcjach wybralibyśmy się do tej nowej kawiarenki na lody?

- Jak dla mnie super. A ty Ami? - zwrócił się do mnie Michał

- Jeśli nie będę wam przeszkadzać to okej.

- No co ty! Oo... chyba esa dostałem. - powiedział Michał

- Od kogo? - dopytywała się Oliwia.

- Od Adriana. Czeka na mnie w szkole. Dobra to ja lecę, laski. Widzimy się potem... - powiedział i pobiegnął w kierunku budynku.

- To my chyba też idziemy, co?

- Tak, idziemy - odpowiedziałam
                                                          *


     Kolejne lekcje. Kolejne nudne przerwy. W sumie już dawno straciłyśmy wiarę z 
Oliwią, że cokolwiek ciekawego będzie się działo w tej szkole. Teraz wraz z Oliwią stałyśmy oparte o ścianę, jak te dwie debilki w ręku trzymając starą, zniszczoną książkę od chemii. Nie byłyśmy typem kujonic, ale miałyśmy dość dobre oceny. Szczerze mówiąc, cieszę się, że dużo wkuwam, dzięki temu nie zatrącam sobie głowy innymi sprawami. Chodź mam wiele powodów do zmartwień. Przykład? Mój kochany braciszek Olek, mój nijaki wygląd, brak chłopaka, zero flirtu.. no i te kompleksy, gdy widzę grono najpopularniejszych dziewczyn w szkole, które tak się składa chodzą do mojej klasy. Karolina, Patrycja, Sandra i Laura. Każdy je lubi, imprezują i szaleją na całego, poza tym wszystkie są takie śliczne, że myślę, że ja przy nich to wyglądam jak jakaś debilka zza krzaków. Nie potrafię ocenić z charakteru jakie są te dziewczyny, ponieważ nigdy z nimi tak naprawdę nie miałam nic wspólnego. No może, prócz Laury. Ją z tego grona lubię najbardziej. Gadam z nią czasami, poza tym nasze mamy się przyjaźnią, więc dlaczego miałybyśmy się nie odzywać.

Laura wydaje mi się bardziej miła i sympatyczniejsza niż pozostaje dziewczyny z jej grupy. Tamte dziewczyny nie zadawają się z ''byle kim''. A ja jestem właśnie jestem takim byle kim, nie ma co ukrywać.

Aby już nie myśleć i nie patrzeć się już w stronę grupy ''idealnych'' dziewczyn, po raz kolejny próbowałam skupić się tylko i wyłącznie na wkuwaniu z chemii. Ale niestety myśli na temat dziewczyn, nie dawały mi spokoju. W końcu poddałam się.

- Ja się tego nie uczę! Nie mogę się w ogóle skupić! – krzyknęłam zdenerwowana

- W porządku, Ami. Dam ci ściągnąć – uspokoiła mnie przyjaciółka

- Dziękuje, Oli.

Starą, zniszczoną książkę włożyłam do torby. Spojrzałam na zegar, który widniał na ścianie… zostało jeszcze 5 minut przerwy. Rozejrzałam się po korytarzu. No jak zwykle nic! Jedna część młodzieży siedziała na parapetach albo podpierała ściany, tak jak my i wkuwała lub słuchała muzyki. Druga część – duże grono płci męskiej, czyli najbardziej lalusiowate chłopaki ze szkoły… popisywali się, wygłupiali. Trzecia część – czyli te popularne dziewczyny, o których wspominałam. Przebywały tam gdzie jest najwięcej ludzi, rozmawiały, śmiały się, udawały fajne i jakie to są piękne, mądre i cudowne. Patrząc na nie z lekką niechęcią, niestety Karolina mnie przyłapała dlatego szybko musiałam odwrócić wzrok. W sumie po co ja się tam patrzę? Te laski mnie nie interesują!

Odwróciłam się i popatrzałam w stronę innego korytarza i nagle moje oczy zatrzymały się na mega przystojnym i nigdy nie widzianym chłopaku. Spacerował sobie z kolegą po korytarzu i co mnie jeszcze bardziej ucieszyło, zmierzali w tym kierunku. Miał prześliczne blond włosy, które uroczo opadały mu na twarz. Był ubrany na luzie. Był mniej więcej tego samego wzrostu co ja i nie wyglądał na jakiegoś typowego lalusia, których jest co nie miara tutaj w szkole. Już z daleka wywioskowałam, że wygląda na bardzo przyjazną i sympatyczną osobę. Przemierzał przez korytarz, towarzyszył mu jakiś chłopak, rozmawiali. Oczy błyszczały mu się z zaciekawienia, a uśmiech nie schodził mu z twarzy. Na pierwszy rzut oka było widać, że chyba pierwszy raz był w tej szkole. Rozglądał się po szkole i uśmiechał się do dziewczyn. Boże, jaki on ma przepiękny uśmiech. Nie przeszkadzało mi to, że obdarowywał nim inne dziewczyny. Ja po prostu cieszyłam się, że mogłam na niego patrzeć. I dopiero po chwili zorientowałam się, że osobą towarzyszącą jego jest Michał.

- Oliwia! Co to za chłopak, który idzie z Michałem?

Oliwia w końcu podniosła wzrok znad książki i spojrzała w tamtą stronę.

- To Adrian, jego kumpel. On nie chodzi tutaj do szkoły. – wyjaśniła

Oliwia była tak skupiona na nauce, że nie zadawała żadnych pytań. Ja odwróciłam wzrok i znowu spojrzałam na niego. I z przerażeniem zorientowałam się, że oni tutaj zmierzają tutaj i lada chwila Michał zobaczy i mnie i Oliwię… dlatego bez zastanowienia odeszłam i poszłam przed siebie. Uff, całe szczęście, że Adrian mnie nie zobaczył. Przecież takie chłopaki w ogóle mnie nie zauważają.

                                                 




________________________________________

Przepraszam ten rozdział nie wyszedł mi najlepiej. 
Postaram się żeby kolejne lepiej wyszły i żeby było ciekawiej.
Komentujcie, kochani.!