wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 33

Kilka dni później.

     Każdy dzień był dla mnie udręką. Męczarnią. Piekłem. Wszystko wydawało się identyczne. Każdy dzień wyglądał podobnie od poprzedniego. Na niczym mi szczególnie nie zależało. Do szkoły chodziłam już tylko z przyzwyczajenia. Nauka kompletnie przestała mnie interesować. Nie skupiałam się na żadnej lekcji i jeśli ktoś by mnie spytał o czym był temat, nie byłabym w stanie odpowiedzieć. Myślami błądziłam zupełnie gdzie indziej. Odpływałam. Każdą przerwę spędzałam na ulubionym parapecie. Ludzie przestali zwracać na mnie jakąkolwiek uwagę. Na lekcjach bardzo rzadko się zdarzało, abym przyłapywała kogoś na spojrzeniu, tak samo było z ludźmi, którzy mijali mnie na korytarzach. Wcześniej dostrzegałam zdziwione spojrzenia skierowane w moją stronę, lecz zawsze udawałam, że tego nie zauważałam. Wiedziałam, że ci ludzie mieli mnie za dziwadło! Za osobę, która nie miała przyjaciół, znajomych i nic ją innego nie obchodziło, poza własnymi myślami, problemami. Z czasem ludzie przestawali się na mnie dziwnie gapić i wręcz uciekali wzrokiem w inną stronę, gdy mnie spostrzegali. Nauczyciele również przestali patrzeć na mnie z politowaniem i się dopytywać. Nawet oni zaczęli mnie traktować jak powietrze. Zachowywali się jakby zdążyli już pogodzić się z tym, że kiedykolwiek wrócę do świata żywych i zacznę się uczyć. Jednak było mi na rękę to, że mieli mnie gdzieś, bo nie musiałam się nikomu spowiadać z moich problemów. Chociaż chwilami było mi tak cholernie ciężko. Czułam się cały czas senna i zmęczona. Czasami wydawało mi się, że byłam duchem i snułam się po szkolnych korytarzach, nie pozostając przez nikogo zauważonym. Samotność była moim własnym wyborem, jednak czasami zaczynałam żałować tej decyzji.
     Siedząc bezczynnie na lekcji, pochłonięta nad tymi właśnie rozmyślaniami, nagle usłyszałam swoje imię. Rozejrzałam się nerwowo po klasie i z zaskoczeniem zauważyłam, że wszystkie spojrzenia były skierowane w moim kierunku. Zdezorientowana spojrzałam na Sojkę, która przypatrywała mi się z niepokojem i zapytała ponownie:
- Amelio, przypomnisz nam jaki był temat ostatnich zajęć?
Zerknęłam na swój otwarty zeszyt, jednak zdałam sobie sprawę, że nie było w nim nic zapisane od dwóch tygodni. 
- Niestety, nie wiem... - odpowiedziałam nieśmiało.
- W takim razie zostaniesz po lekcji - postanowiła stanowczo Sojka i odwróciła wzrok w kierunku reszty klasy, kontynuując temat dzisiejszej lekcji.   
Westchnęłam ciężko i spoglądając na widok za oknem, po chwili znowu się zamyśliłam. Nie trwało to jednak długo, ponieważ po jakimś czasie zadzwonił dzwonek na przerwę. Niechętnie wstałam z ławki i wolno spakowałam swoje rzeczy do torby, po czym rozejrzałam się szybko, aby upewnić się czy wszyscy wyszli z klasy, pokierowałam się niepewnie w stronę wychowawczyni. Sojka przez cały ten czas przypatrywała mi się w taki sposób, że miałam wrażenie, że za moment zacznie mi czytać w myślach. Kiedy zdała sobie sprawę, że trwało to trochę dłużej niż jej się to wydawało, zmieszana wskazała mi miejsce w ławce na przeciw siebie. Siadając we wskazanym miejscu widziałam, że próbowała z całych sił ująć w słowa najlepiej jak potrafiła, to co miała mi do powiedzenia.
- Chciałabym wiedzieć co się z tobą dzieje, Amelio - zaczęła i spojrzała na mnie, upewniając się czy ją słuchałam - Znacznie opuściłaś się w nauce i przez jakiś czas przestałaś chodzić do szkoły. Powiesz mi dlaczego?
Nie wiedząc do końca co miałabym odpowiedzieć, wzruszyłam tylko ramionami. Widziałam jednak, że ta ''odpowiedź'' jej nie usatysfakcjonowała, więc zaczęła ciągnąć temat dalej.
- Nauczyciele bez przerwy na ciebie narzekają, na lekcjach notorycznie jesteś nie przygotowana do zajęć, na przerwach ciągle siedzisz smutna i przygnębiona, z nikim nie rozmawiasz. Martwię się o ciebie, dziecko! - wyrzuciła to z siebie jednym tchem Sojka. Spojrzałam na nią i czułam jak w jednej chwili, oczy momentalnie mi się powiększyły. W innym przypadku zaczęłabym krzyczeć, albo płakać, ale wiedziałam, że przy mojej wychowawczyni nie mogłam! Powiedziałabym wtedy o wiele za dużo i miałabym problemy. 
- Tym bardziej, że jestem twoją wychowawczynią i jestem w pewien sposób za ciebie odpowiedzialna. A przeglądając ostatnio twoje oceny z wszystkich przedmiotów, jestem tego pewna, że jeśli nadal będziesz nic nie robić to nie zdasz - stwierdziła Sojka, patrząc mi prosto w oczy. Widząc, że nie zrobiło to na mnie większego wrażenia, kontynuowała - Amelio, proszę wytłumacz mi to wszystko! Dlaczego tak opuściłaś się w nauce i dlaczego chodzisz taka smutna? Czy stało się coś niedobrego? 
Sojka widząc, że byłam nieugięta, westchnęła i powiedziała po chwili:
- Jeśli mi nie odpowiesz, jestem zmuszona wezwać twoją mamę do szkoły, ponieważ to tak dalej być nie może! 
- Tylko nie to, proszę! - błagałam
- Niestety będę musiała to zrobić, jeśli mi nie odpowiesz szczerze.
Spuszczając głowę w dół, zaczęłam nerwowo przegryzać wargi. Nie wiedziałam co powiedzieć Sojce, aby dała mi spokój. Nie mogłam powiedzieć jej prawdy, a jeśli znowu bym nic nie powiedziała, miałabym problemy z matką.  
- Jestem w żałobie - rzuciłam pierwsze lepsze słowo, jakie przyszło mi na myśl - Moja koleżanka umarła. 
Spojrzałam po chwili na Sojkę i widząc jej minę, wiedziałam doskonale, że uwierzyła w kłamstwo. Była zaskoczona i jednocześnie wstrząśnięta tą wiadomością. 
- Tak mi przykro, Amelio! - powiedziała i miała zamiar wstać, aby mnie przytulić, jednak ja ją wyprzedziłam. Nienawidziłam przytulań, a tym bardziej z nauczycielami.
- Przepraszam, ale jednak trochę się śpieszę...
- A powiesz co się jej stało? Ta dziewczyna była z okolic? - dopytywała się Sojka, przyglądając mi się uważnie.
- Nie, ona była z Poznania - odpowiedziałam spoglądając w bok.
- Dobrze, w takiej sytuacji nie będę wzywała twojej mamy. To jest zrozumiałe. Ale obiecaj mi...
- Oczywiście, poprawię się w nauce na tyle ile jest to możliwe, proszę tylko dać mi trochę czasu. Sama pani rozumie, jest mi bardzo trudno się z tym wszystkim oswoić - powiedziałam i wstałam z krzesła z zamiarem wyjścia z klasy.
- Dobrze, Amelio! Pamiętaj, że jeżeli chciałabyś porozmawiać, zawsze jestem do twojej dyspozycji - oznajmiła Sojka i uśmiechnęła się lekko. 
- Do widzenia! - rzuciłam na odchodne i zamknęłam za sobą drzwi klasy, pojawiając się jednocześnie na zatłoczonym korytarzu. Zirytowana rozmową z wychowawczynią, zaczęłam przeciskać się między ludźmi, aby jak najszybciej dojść do drzwi wyjściowych szkoły i opuścić ten pieprzony budynek. Spuściłam głowę, marząc w tej chwili tylko o tym, aby znaleźć się w tym miejscu, gdzie teraz najbardziej pragnęłam. Mijając grupkę chłopaków, nagle niechcący walnęłam jedno z nich mocno w łokieć. Jednak nie zważałam na to. Zależało mi tylko, żeby jak najszybciej wyjść z tej szkoły. Nie dbałam o to, czy ten koleś zwijał się z bólu z mojego powodu, czy nie. Kompletnie mnie to nie obchodziło. Chciałam tylko odetchnąć, po tej trudnej rozmowie z Sojką. Nic więcej. 
Otwierając drzwi wyjściowe szkoły, poczułam na twarzy chłodny powiew jesiennego wiatru. Ruszyłam przed siebie, wiedząc doskonale, gdzie chciałam się teraz znaleźć. Musiałam to wszystko przemyśleć. Naprawdę nie zdawałam sobie sprawy, że umiałam tak dobrze kłamać. Wiedząc, że Sojka nie jest zbyt łatwowierną osobą, w przeciwieństwie do Oliwki, tym bardziej byłam z siebie dumna. A w tej chwili tylko jedno miejsce mogło mi pomóc to wszystko przeanalizować. Tory.



 

_________________________________________________

Wróciłam z krótkim rozdziałem, jednak zawsze coś :D
Ojej, tyle czasu mnie tu nie było ;c
Cóż, powiem prawdę..
Przez większość czasu kompa miałam w naprawie,
potem kiedy już go odzyskałam, zupełnie nie miałam
chęci pisać nowy rozdział. Masakra!
Dzisiaj obiecałam sobie, że muszę coś napisać,
bo już chcę mieć spokój we święta haha :D
No i mi się to udało, więc możecie być dumni.
Wenę nawet miałam i całkiem fajnie się pisało.
Nie wiem jak wyszło, więc oceniajcie,
być może uda mi się coś napisać jeszcze
przed Nowym Rokiem, ale to już
zależy od motywacji :D
A z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia..
Życzę Wam wesołych, spokojnych Świąt ;)
I dużo dużo inspiracji :-D
Pozdrawiam :*