czwartek, 24 października 2013

Rozdział 12


     Przez sekundę pomyślałam, że to wszystko mi się przewidziało, albo że to tylko moja wyobraźnia. Jednak rzeczywistość była inna... dosłownie wszystkie rzeczy jakiekolwiek znajdywały się w moim pokoju, były porozwalane na podłodze. Od książek, zeszytów, płyt po różne słodycze, które przechowywałam pod łóżkiem. Cały mój pokój wyglądał jak jakieś pobojowisko. Kiedy weszłam dalej, z przerażeniem zauważyłam, że zniknęły wszystkie moje pamiątki, pocztówki, zdjęcia, zegarki, kolczyki, cała moja biżuteria... dosłownie wszystko, znajdywało się teraz na podłodze! Wszystkie moje najcenniejsze rzeczy! Nie mogłam w to wszystko uwierzyć. Byłam pewna na sto, a nawet na tysiąc procent, że tego arcydzieła dokonał mój ''wspaniały'' braciszek. Bez zastanowienia, ruszyłam w kierunku jego pokoju. A kiedy tylko się w nim pojawiłam, zaczęłam się na niego wydzierać:
- Jeśli to była ta twoja zemsta, to ci się udało!
Zdezorientowany Olek, ściągnął słuchawki, które miał na uszach i zrobił minę niewiniątka. Po kilku sekundach ciszy, pomiędzy nami, nie wytrzymał i zaczął się śmiać najgłośniej jak się tylko dało. Zirytowana, zaczęłam dalej krzyczeć:
- Ty jesteś jakiś nienormalny! Czy ty serio nie masz nic innego do roboty tylko ciągle się mścić na ludziach? Nie masz innego hobby, w tym twoim life? 
- Oo, proszę! Odezwała się ta niewinna! A kto nakablował matce? Może duch święty, co? 
- Sam się o to prosiłeś! 
- Teraz przez ciebie, gówniaro mam szlaban i zero kieszonkowych. 
- Więc postanowiłeś się odwdzięczyć?
- Tak, przynajmniej będziesz miała co robić! Ja matkę jakoś udobrucham i będzie git! 
- Nie, nie będzie git, ja już się o to postaram! - rzuciłam zdenerwowana.
- Jasne, jasne.. a teraz wynoś się stąd! - krzyknął, zakładając z powrotem słuchawki na uszy.
Wzburzona, wyszłam z pokoju brata. Z mojej torby wyciągnęłam słuchawki, założyłam kurtkę i wyszłam z domu.
                                                             *

     Godzinami włóczyłam się bez celu, po mieście. Nawet ulubiona muzyka, podgłośniona na cały regulator, nie była w stanie uspokoić moich myśli. Przez cały czas myślałam o całej tej sytuacji z Olkiem. To była jakaś masakra! 
Rozejrzałam się dookoła. Znajdywałam się w jakimś parku. Zrezygnowana, usiadłam na pobliskiej ławce, która się tutaj znajdywała. Czułam się bezradna, ale też jednocześnie rozdrażniona i podirytowana całą tą sytuacją. Miałam ochotę zemścić się na bracie w taki sposób, aby popamiętał mnie na długo. Jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Czasami jest mi przykro, gdy widzę jak inne koleżanki z klasy wspaniale dogadują się ze swoimi braćmi. Dlaczego ja tak nie mam? Co ja takiego złego w życiu zrobiłam? W głębi duszy, miałam jeszcze nadzieję, że zmieni się, zmieni nastawienie... no nie wiem, cokolwiek. Jednak po dzisiejszym dniu, zrozumiałam, że on nigdy się nie zmieni! Mam brata: aroganckiego, bezczelnego, bezwzględnego, egoistycznego i perfidnego. Mogłabym wszystkie jego złe cechy wymieniać w nieskończoność. Ale on się nigdy nie zmieni! Przez te wieczne kłótnie, przepychanki z Olkiem, mam dość wszystkiego. Czasem zastanawiam się, czy mam jeszcze dla kogo żyć tutaj? A no tak.. mam Adriana, Oliwię, Michała, mamę... tak, mam dla kogo żyć! Powinnam być silna, nie poddawać się i pokazać Olkowi, kto tutaj rządzi! Nie powinnam się załamywać, tylko wymyślić coś takiego, co pokazałoby bratu, że tak po prostu nie poddaję się bez walki! Postanowiłam, że tak zrobię! Może nie tylko dla siebie, ale też i dla Adriana. 
     Zdeterminowana, ruszyłam w kierunku domu. Co prawda nie miałam jeszcze dokładnie obmyślonego planu zemsty, ale miałam nadzieję, że w drodze do domu wpadnę na jakiś dobry pomysł.
      Kiedy dotarłam do domu, zauważyłam, że światło w łazience się świeciło i było słychać, że ktoś bierze prysznic. Nie mogła być to mama, ponieważ ona jeszcze była w pracy, więc musiał być to Olek. W dosłownie jednej sekundzie, wpadłam na szatański pomysł. I przy okazji chciałam udowodnić bratu, że ze mną lepiej nie zadzierać!
Najpierw pobiegłam zamknąć wszystkie okna oraz drzwi, prócz tego wejściowego. Następnie zamknęłam na klucz jego pokój. A potem sprawdziłam, czy drzwi do łazienki są otwarte. Miałam szczęście, że były. Olek nie mógł mnie zauważyć, bo był obrócony tyłem. Więc skorzystałam z tego i zabrałam wszystkie ręczniki, jakie wpadły mi w ręce, wyniosłam je do salonu i schowałam w szafie. Następnie wróciłam do łazienki, zabrałam jego ubrania i krzyczałam wymachując nimi:
- Spróbuj to złapać, lamusie!
Mina Olka, w tej chwili była bezcenna. Wyglądał na przerażonego i zdezorientowanego.
- Weź się nie wygłupiaj! Oddawaj to!
- Chyba śnisz! - krzyknęłam i pobiegłam w stronę kuchni. Niczego nieświadomy Olek, zupełnie nagi pobiegnął za mną, zasłaniając jedną ręką swoje krocze. Na co tylko wybuchnęłam śmiechem. Widziałam, że Olek aż się gotował ze złości.
- Ami, oddaj mi to do cholery!
Nic nie odpowiadając, pobiegłam z tymi jego cuchnącymi rzeczami do salonu, goniąc się jak dzieci wokół stołu. Po chwili zrezygnowany Olek, poszedł do swojego pokoju.
- Idź tam, idź! Drzwi są na pewno otwarte! - krzyknęłam wybuchając głośnym śmiechem.
- Ja cię kurwa zabije! - krzyknął brat, który zawrócił i zaczęła się ponowna gonitwa. Tym razem postanowiłam dokończyć swój plan i wybiegłam na dwór. Kiedy już byłam prawie na drodze, obróciłam się aby się upewnić, czy Olek nadal za mną biegnie. Tak, biegł.. a raczej szedł, zmęczony. Ale po chwili znów zaczął za mną biegnąć, krzycząc i wyzywając od idiotek. Mnie to nawet nie ruszało, podobała mi się taka zabawa i wiedziałam, że po tej akcji Olkowi, odechce się tej całej szarpaniny pomiędzy mną, a nim. Okrążając dom, Olek próbował mnie podejść z drugiej strony, jednak nie udało mu się to, ponieważ ja też zmieniłam kierunek i weszłam do domu, zamykając drzwi na klucz. Wiedziałam, że Olek jest na dworze, zupełnie nagi i nie ma możliwości, aby wszedł do domu. Kiedy Olek dobiegł do drzwi i zorientował się jaka jest sytuacja, zaczął szarpać drzwi i zaczął grozić:
- Otwieraj, bo wywalę te drzwi!
- Nie ma opcji! - powiedziałam, odsłaniając firankę, aby zobaczyć reakcje Olka przez okno, które znajdywało się obok drzwi. 
- Albo szybę, co wolisz!
Nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ zauważyłam, że przez drogę przejeżdżały trzy nieznajome dziewczyny, które kiedy zauważyły nagiego Olka, wybuchnęły głośnym śmiechem, którego nie mogły opanować. Zażenowany Olek, który widziałam, że palił się dosłownie ze wstydu i nie wiedział co ma zrobić.
Ani trochę, nie żałowałam tej zemsty. Wiedziałam, że za to wszystko należało mu się! Nie miałam pojęcia, czy to koniec tej naszej ''wojny'', jednak w tym momencie nie obchodziło mnie to. Ważne, że mój plan się udał i popamięta go na długo.




 __________________________________________________

Beznadziejny ten rozdział ;/
Jednak musiałam go wstawić...




3 komentarze:

  1. Fajna zemsta, się uśmiałam czytając ten rozdział. Podoba mi się i zapraszam do siebie na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wcale nie beznadziejny tylko genialny :) Po prostu majstersztyk! Już dawno się tak nie śmiałam :) Olek zachował się jak idiota, należało mu się. Jak sobie wyobraziłam, jak wyglądała ta sytuacja... Bezcenne! Mam nadzieję, że długo posiedzi sobie na tym dworze, a Amelia nie będzie mieć żadnych poważniejszych kłopotów:)
    Czekam na następny rozdział! :)
    Herezja

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahahha zaczęłam się śmiać na cały dom jak przeczytałam to co Amelia zrobiła Olkowi xd I wciąż się śmieję jak głupia xddd
    Zapraszam do mnie :) http://calkieemnienormalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń