wtorek, 15 października 2013

Rozdział 11


     Wpatrując się bezustannie w sufit, myślałam intensywnie nad wczorajszym wydarzeniem i nie mogłam zrozumieć tylko jednego. Słyszałam wczorajszą kłótnię, mamy z Olkiem, lecz co mnie zdziwiło, Olek potem nie przyszedł się powydzierać na mnie. Znając jego zachowanie, byłam pewna niemalże na 100%, że przyjdzie, powydziera się, albo zemści w jakiś sposób. Powinnam się z tego cieszyć, jednak nie potrafiłam. Za każdym razem, kiedy słyszałam kroki, obok mojego pokoju, przechodziły mnie ciarki. Bałam się, że za chwilę, Olek tu wpadnie i zrobi mi coś takiego, że popamiętam go na długo. Przecież to do niego podobne! To by było dziwne i wręcz niemożliwe, gdyby nagle zrozumiał swój błąd, że to jego wina, że śmiał się ze swoimi kumplami ze mnie i miałam prawo go wsypać. Takby się nie zachował Olek. Nigdy. Jednak nie żałowałam, ani trochę, że się zemściłam w ten sposób. Sam tego chciał.
     Chcąc, nie chcąc podniosłam się z łóżka, które stało mi się bardziej bliższe niż zwykle. W końcu spędziłam w nim prawie całe popołudnie i całą noc, ukrywając się przed braciszkiem. Wiem, powinnam być bardziej odważna, pewna siebie, stanowcza itd. Nienawidziłam siebie za to! Jednak dzisiaj, wszystko było mi już zupełnie obojętne. Wyciągnęłam z garderoby, pierwsze lepsze ubrania i poszłam do łazienki. Dzisiaj wyjątkowo byłam w niej tylko przez 10 min. Bo po pierwsze: nie czułam się najlepiej, a po drugie: musiałam wyjść do szkoły wcześniej, aby przypadkiem nie natknąć się na 'wspaniałego' braciszka. 
     Stojąc przy stole kuchennym, zastanawiałam się przez chwilkę, co zrobić sobie na śniadanie. Po niedługim zastanowieniu wyciągnęłam miseczkę i wsypałam do nich ulubionych płatków, po czym dolałam do nich ciepłego mleka, które niedawno zapewne odgrzewała mama, kiedy śpieszyła się do pracy. Siadając przy stole, nagle poczułam w kieszeni wibrację komórki. Wyciągnęłam ją i widząc nową wiadomość od Adriana,uśmiech zagościł na mojej twarzy dzisiaj po raz pierwszy.
On: Hej, co tam? Czekałem, aż napiszesz ale chyba się nie doczekam :D
Ja: Hej, sorki.. miałam dużo na głowie ;P A co u cb? xD
Z szerokim uśmiechem na twarzy, zaczęłam jeść śniadanie. To prawda, przez te wszystkie ostatnie wydarzenia totalnie zapomniałam o Adrianie. Nie miałam pojęcia, że on czeka na moją wiadomość, to miłe. I kolejny raz się uśmiechnęłam do swoich myśli. 
     Kierując się w stronę wyjścia do drzwi, zabrałam swoją torbę i bluzę. Zamykając starannie drzwi, pognałam ulicą w stronę szkoły, totalnie zapominając o Bożym świecie, kiedy w słuchawkach rozbrzmiewała moja ulubiona muzyka. Nagle za sobą, usłyszałam jakie wołania i krzyki. Przez moment, byłam pewna, że to Olek, albo ktoś z jego kumpli, lecz kiedy się odwróciłam, odetchnęłam z ulgą, to była tylko Oliwia z Michałem. 
- Hej Ami, co ci? Wyglądasz na przerażoną! - powiedziała Oliwia, która spojrzała ze zdziwieniem na Michała, a potem znowu na mnie.
- Nie, nic... myślałam, że to Olek.
- A co się stało, pokłóciliście się znowu? - zapytała 
- Jak coś to mu chętnie dołożę.. mm? - dodał Michał.
- Dziękuje wam, ale lepiej będzie jak będę miała wyjebane na niego - powiedziałam, chodź wiedziałam w głębi, że to nie będzie takie proste.
- Będzie dobrze głowa do góry! Ejj, a w ogóle jak tam z Adrianem? - zapytała Oliwia, patrząc na mnie wymownie.
- Właśnie. Czemu ja zawsze wszystkiego muszę się dowiadywać ostatni? - zapytał Michał z uśmiechem i dodał - Ami, jestem w szoku! Nie przypuszczałem, że wy...
- Przecież my jeszcze nie jesteśmy razem, ludzie! Czemu to was tak dziwi? 
- Nie no, spoko... po prostu, emm... to dziwne, bo kiedy gadaliśmy o nim ty nic nie mówiłaś, aż się sam dziwię czemu my tego nie zauważyliśmy wcześniej - powiedział.
- Sama siebie nie rozumiem - zaśmiałam się - Ale od teraz będę wam mówiła wszystko!
- No i tak powinno być - oznajmiła Oliwia.
- Ami, nie chciałem, żeby to zabrzmiało głupio czy jakoś tak, sama wiesz. No ale serio jestem zszokowany, ale naprawdę... życzę powodzenia - dodał Michał i uśmiechnął się po tych słowach. 
- Nie, dziękuję - powiedziałam i również odwdzięczyłam się uśmiechem.
Podczas tej niedługiej rozmowy z przyjaciółmi, nie patrzyłam na drogę, ani na to gdzie się znajdujemy, dopiero kiedy znaleźliśmy się przy wejściu do szkoły, zorientowałam się jak szybko do niej doszliśmy. Zaraz po tym jak weszliśmy do starego, nudnego budynku zwanego szkołą, Michał rozszedł się w inną stronę, a tylko my z Oliwią, zostałyśmy, siadając na naszym ulubionym parapecie, gdzie najczęściej przesiadywałyśmy na przerwach. 
Patrząc na tłum ludzi, mniej więcej moim wieku, przemieszczających się przez korytarz, nagle w tym tłumie zobaczyłam Laurę, która również mnie zobaczyła i uśmiechnęła się promiennie i kiwnęła głową w moją stronę. Zrobiłam to samo. Przez tą krótką chwilę, miałam wrażenie, że chciała coś powiedzieć. A może mi się zdawało?? Owszem, Laura zawsze była zagadkową dziewczyną, skrywającą wiele tajemnic, ale czego ona mogłaby ode mnie chcieć? O tamtym wydarzeniu w domu, już w sumie zdążyłam zapomnieć. Z resztą, to wszystko może mi się tylko zdawać.
W tym momencie, miałam ochotę się wygadać na jej temat Oliwii, jednak powstrzymała mnie wibracja telefonu, w kieszeni. To Adrian.
On: A może masz ochotę się spotkać np. w poniedziałek? Chciałbym w końcu zobaczyć jak wyglądasz :)
Po tej wiadomości, zaczęłam piszczeć na cały głos sprawiając, że w jednej sekundzie wszystkie spojrzenia były skierowane w moją stronę. Ale w tym momencie najmniej mnie to obchodziło. Oliwia zaczęła pytać o co chodzi, a ja pokazałam jej tylko treść wiadomości, po czym obie wstałyśmy i zaczęłyśmy skakać jak głupie z radości. To zapewne wyglądało bardzo dziecinnie, ale nam to nie przeszkadzało. Kiedy Oliwia mnie przytuliła, wtedy dostrzegłam, że ci najprzystojniejsi chłopcy ze szkoły, patrzą na mnie i się dziwnie uśmiechają. No proszę, to też zwróciłam na sobie uwagę! Ale chuj z tym, ważne, że w końcu jestem umówiona na randkę z Adrianem. Bez zastanowienia odpisałam mu, że się zgadzam.
                                                       *

     Po lekcjach, kiedy wracałam z uśmiechem do domu, nadal nie mogłam uwierzyć w własne szczęście. To było wręcz takie nieprawdopodobne. Nie przypominające w ogóle mojego dotychczasowego życia. Ale to wszystko działo się naprawdę i tylko naprawdę! Za każdym razem kiedy pomyślałam o Adrianie, czułam motylki w brzuchu. Kiedy ja coś takiego ostatnio poczułam? Chyba w pierwszej klasie gimnazjum, przeżywając pierwszą miłość.. ale to już było, minęło i tamten rozdział mam już dawno zamknięty za sobą! Przeszłość dla mnie nie istniała, teraz liczyła się dla mnie tylko moja przyszłość... moja przyszłość z Adrianem... 
     Wchodząc do domu, rzuciłam torbę w kąt i totalnie zamyślona, bujając w obłokach z uśmiechem na twarzy, udałam się do góry, do swojego pokoju. Kiedy otworzyłam drzwi doznałam szoku...




__________________________________________________


Miałam wenę, więc napisałam kolejny rozdział.
Ostatnio dużo myślałam nad dalszym losem głównych bohaterów
i mam dużo naprawdę fajnych pomysłów, które
być może wykorzystam.
A wy co myślicie? Który wątek wam się najbardziej podoba?
Co myślicie o tym rozdziale?
Proszę więcej o szczegółów dotyczących tego opowiadania. :)




1 komentarz:

  1. ...I ciekawa jestem, co było za drzwiami? Olek zrobił się zemścił i narozwalał, co się dało? Kupił ogromnego różowego misia i na kartce napisał przeprosiny?
    Zasiałaś we mnie dużą niepewność, będę o tym myślała, dopóki nie napiszesz następnego postu:)
    Szkoda, że Olek i Amelia tak strasznie się kłócą:( Rodzeństwo powinno się jakoś dogadywać, a przynajmniej próbować:) No i oczywiście czekam na coś związanego z Adrianem:)
    U mnie nowy post:)
    Herezja.

    OdpowiedzUsuń