środa, 9 października 2013

Rozdział 10

Tego samego dnia.

     Uśmiechnięta od ucha do ucha, cieszyłam się z takiego obrotu sprawy. W końcu po to ma się przyjaciół, aby mówić im o wszystkim. Wcześniej być może, nie chciałam jej powiedzieć bo... jej nie ufałam do końca? Jak można nie ufać swojej najbliższej, najlepszej przyjaciółce! Postanowiłam, że od teraz już zawsze i wszystko będę jej mówiła. Wszystko.
     Przechodząc przez skrzyżowanie, skręciłam do pobliskiego parku, którym często wracałam ze szkoły, aby szybciej dojść do domu. Z uśmiechem na twarzy, obserwowałam jak różnokolorowe liście opadają z drzew. To głównie też dlatego lubiłam chodzić przez park, aby móc nacieszyć się tym widokiem. Nagle usłyszałam jakieś śmiechy, gdzieś z bliska. Dochodziły one jakieś paręnaście metrów stąd, co było dziwne ponieważ nie było tutaj żywej duszy. Idąc wolnym krokiem przed siebie, usłyszałam jak serce mi szybciej bije ze strachu. Kiedy już zbliżałam się do tych odgłosów, śmiechów, teraz już byłam pewna na 100 procent, że to był męski śmiech, nagle zobaczyłam za drzewem osoby, których najmniej bym się spodziewała. Uśmiech, który jeszcze przed chwilą gościł na mojej twarzy, szybko znikł, a zostało jedynie przerażenie, zdziwienie i niedowierzanie.
- Mogłam się ciebie tutaj spodziewać, braciszku!
- A-A-Ami? - zapytał Olek, a potem spojrzał na swoich dwóch kolegów, którzy byli równie zdziwieni i lekko przerażeni, jak i on. Dopiero kiedy Olek spojrzał na swojego papierosa, którego trzymał w ręce, do połowy wypalonego, zorientowałam się o co chodzi.
- Oo! Ty palisz? Ciekawe co na to mama !
Oboje dobrze wiedzieliśmy, że mama nie toleruje jakichkolwiek używek. Tata, pił, ćpał i ten wypadek stał się głównie z jego powodu. Mama nawet nie wiedziała, że on coś brał. Dopiero sekcja zwłok wykazała, że tata miał w kieszeni kilka woreczków trawki. Początkowo mama nie umiała sobie wybaczyć i obwiniała siebie za to. Jednak z czasem zrozumiała, że to tylko i wyłącznie taty wina. To on ukrywał przed nią ten fakt, że brał. Dlatego mama od dziecka, wmawiała nam, żebyśmy nie pili, nie ćpali ani palili. Mówiła, że to same zło i nie chce, żebyśmy skończyli podobnie. Obiecaliśmy, że nigdy nie weźmiemy cokolwiek do ust z tych rzeczy.
Jednak teraz Olek złamał tą obietnicę, dlatego miałam nad nim przewagę. 
- Masz nic mamie nie mówić, bo wtedy dostane szlaban jak nic na rok!
- No i co mnie to obchodzi? - zapytałam z drwiną.
W jednej sekundzie, Olek przybrał inny wyraz twarzy. Zrobił się bardzo czerwony, zacisnął jedną rękę w pięść, drugą oczywiście nie mógł, bo trzymał tego papierosa, przybliżył się do mnie o 2 kroki bliżej i zagroził:
- Jak powiesz to ci nogi z dupy powyrywam!
Jego równie obrzydliwi kolesie, jak i on, zaczęli się głupkowato śmiać. Czułam abominacje względem ich, kiedy patrzyli się na mnie i brat kiedy tak stał nade mną z miną jakby chciał mnie zamordować.
- Ja cię ostrzegam! Jeśli powiesz... to będziesz miała mocno przerąbane! 
Kiedy Olek tak stał nade mną i mówił te wszystkie słowa, poczułam jak robię się blada. Owszem, bałam się go, co prawda jeszcze krzywdy mi nie wyrządził, ale i tak bałabym się jego zemsty. Postanowiłam na razie uśpić jego czujność.
- Dobrze, nie powiem - powiedziałam, po czym chwilkę się zastanowiłam i dodałam z chytrym uśmieszkiem - A co za to będę miała?
Olek wybuchnął razem z tymi swoimi kolegami, głośnym śmiechem.
- Chyba śnisz! 
- Ej, laska ile będziesz jeszcze tu stała? - odezwał się jeden z tych jego kumpli.
- Bo co?
- Bo to, że zaraz wpadają tu ziomki, a my nie chcemy, żeby oni zobaczyli takiego paszteta.. 
Po tych słowach zrobiło mi się jakoś nieprzyjemnie. Chciałam im się jakoś odszczekać, ale słowo wypowiedziane, przez tych obrzydliwych kolesi ''pasztet'', dzwoniło mi w uszach i nie potrafiłam nic powiedzieć.
- Wypad stąd! - krzyknął jeden z nich, po czym wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Tym razem nie wytrzymałam, zaczęłam biec przed siebie, byle jak najdalej od nich. Nie mam pojęcia co mi się stało, że nagle mi zabrakło języka w gębie. Nie potrafiłam się postawić takim gnojkom...
                                                                           *

     W drodze do domu, głęboko zastanawiałam się nad tym jak postąpić. Jednak nienawiść do brata i jego kumpli wygrała. Zaraz po tym jak przyszłam do domu, powiedziałam o wszystkim mamie. Była zdenerwowana, ale podziękowała, że jej powiedziałam. Tak, to była moja zemsta. Za to, że jego kumple nazwali mnie ''pasztetem'' i naśmiewali się ze mnie. To była po części jego wina. To wszystko przez Olka i teraz gorzko tego pożałuje.
     Zaraz po tym jak powiedziałam o wszystkim mamie, pobiegłam na góry, do siebie do pokoju i położyłam się na łóżku, zakrywając twarz kołdrą. Cholernie bałam się co dalej będzie...






______________________________________________________

Krótki, ale jest :D
Przepraszam za błędy i za to, że troszkę długo nie pisałam,
ale wiadomo: szkoła ;/ 
Ale postaram się częściej dodawać, tym
bardziej, że teraz dużo będzie dużo działo!
Liczę też, na jakieś komentarze od czasu do czasu,
żebym widziała, że ktoś to czyta.:)
Pozdrawiam.


5 komentarzy:

  1. super post :)
    cukki-cukkii.blogspot.com ZAPRASZAM DO MNIE ZACHĘCAM DO OBSERWOWANIA I KOMENTOWANIA NAPEWNO SIĘ ODWDZIĘCZE

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czytam ;)
    I zapraszam do mnie na nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, tu Neamis z Zapytaj i Herezja z the-herezja-diary.blogspot.com
    Mam nadzieję, że jeszcze mnie pamiętasz:D
    Naprawdę świetny rozdział:)
    Do treści nie mam żadnych zastrzeżeń:)
    Nie na temat: oglądałam sobie zdjęcia po prawej stronie i doszłam do wniosku, że Oliwia jest najładniejsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Troszkę już dawno wrzucony post, ale co tam, czytam od dwóch dni i mam zamiar jaknajszybciej dobić do 33 rozdziału żeby być na bieżąco. ^^ Bardzo ciekawa historia. :D

    Przy okazji zapraszam ludzi na mojego bloga. ^^ http://9-zyc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń