czwartek, 23 stycznia 2014

Rozdział 21


     Otwierając powoli oczy, przez moment nie byłam pewna, czy jeszcze żyłam. A może już umarłam? Może całe moje dotychczasowe życie było jednym, wielkim, długim snem? Dopiero po kilku sekundach zorientowałam się, że w pomieszczeniu w którym się znajdywałam było jasno, przejrzyście i dziwnie znajomo. W przeciągu kilku sekund doszło do mnie, że znajdywałam się w swoim pokoju i swoim łóżku. Byłam zdziwiona, dlaczego mój mózg tak późno reagował na wszystko co się działo dookoła. Czułam się tak, jakby właśnie po mnie przejechała wielka ciężarówka. Czułam senność, zmęczenie i silny ból w okolicach kręgosłupa. Usiłowałam sobie coś przypomnieć z wczorajszego dnia, jednak nie mogłam nic sobie przypomnieć. Nagle moja ręka powędrowała do okolic oczów, aby je przetrzeć i nagle niechcący dotykając przy tym policzka, poczułam piekielny ból. I wtedy doszły do mnie wszystkie szczegóły wczorajszego dnia. Wszystko! Odtwarzając sobie w pamięci, nawet najmniejszy szczegół tego dnia, nagle poczułam, że wilgotnieją mi oczy. Po chwili już poczułam, że pierwsza łza spływa na moją twarz. Przecierając szybko ją ręką, zwlekłam się z łóżka i nie zważając na ból, poszłam do łazienki. Wchodząc do niej i stając przed lustrem, przeraziłam się co tam zobaczyłam. Twarz wyglądała na zmęczoną, jakbym nie spała od kilku dni, włosy w totalnym nieładzie, jednak moją największą uwagę przyciągnął nieco zaczerwieniony policzek i miejsce pod okiem w zupełnie innym odcieniu, które było dużo znaczniejsze niż cała reszta. Całościowo wyglądało to tak jakby ktoś mnie nieźle urządził. Może nawet gorzej!
     Nie myśląc za dużo, sięgnęłam po swoją kosmetyczkę i wyjęłam z niej korektor, oraz kilka podkładów i pudrów. Miałam nadzieję, że to jakoś kosmetykami zakamufluje, jednak kiedy skończyłam, efekt nadal nie był najlepszy.
- Ja pierdole! - rzuciłam zirytowana.
Bezradna, spoglądając na swoje odbicie w lustrze myślałam, że za chwile wybuchnę płaczem. Niczego bardziej w tej chwili nie chciałam zrobić, niż tego, że chciałam popłakać w samotności i przeboleć to wszystko! Niestety nie mogłam tego zrobić, ponieważ musiałam iść do szkoły. Mama dzisiaj wracała z wyjazdu, a nie chciałam, aby czepiała się o to dlaczego nie poszłam. Nie chcę przysparzać jej żadnych kłopotów! Nie miałam zamiaru, również powiedzieć jej o tym jak Olek mnie skrzywdził. Gdyby o tym dowiedziała się, z pewnością zrezygnowałaby z tych wszystkich wyjazdów służbowych, co oznaczało by, że znowu wiązalibyśmy ledwo koniec z końcem. A tego nie chciałam. Nigdy nie chciałam, żeby miała przeze mnie większych zmartwień! Zapewne mówiąc jej o tym co Olek mi zrobił, poczułabym się lepiej i bezpieczniej. Ale nie chciałam również tego, aby przez to mama zaczęła mnie kontrolować. Nie zniosłabym tego! A co do Olka, to mnie już nie obchodziło. Nadal miałam przed oczami, to jak podchodzi do mnie i z całej siły uderza w twarz. Nigdy nie widziałam w jego oczach tyle złości, agresji i nienawiści! Cholernie się go wtedy bałam, ale przez to, iż byłam tak oszołomiona, nie zdołałam nic zrobić, choćby się obronić przed ciosem. To było potworne! Nigdy nie pomyślałam, że mój brat będzie zdolny do czegoś takiego. Wiedziałam, że Olek jest okropny, ale nie aż do tego stopnia. Jak on mógł mi coś takiego zrobić? W tej chwili zdałam sobie sprawę, że nienawidziłam go! Nienawidziłam go z całego serca, za to co mi zrobił! On nie był dla mnie jak brat. Prawdziwy brat nigdy w ten sposób by się nie zachował!
     Wychodząc z łazienki, nagle poczułam, że robi mi się ciemno przed oczami. Zanim się zorientowałam, kolejny raz leżałam na podłodze. Zupełnie nie wiedziałam co się ze mną działo. Czułam się cholernie zmęczona i śpiąca. Wtedy mój żołądek zaburczał i nagle zdałam sobie sprawę, że ja od wczoraj nic nie jadłam i to również z tego powodu tak nagle zemdlałam, kiedy Olek mnie uderzył. Myśląc intensywnie nad wczorajszą sytuacją, która miała miejsce u mnie w pokoju, nagle na myśl nasunęło mi się pewne pytanie. Kto więc położył mnie na łóżku? Po tym co mi zrobił ''kochany'' braciszek, trudno mi było w to uwierzyć, ale nie mógł być to nikt inny. Niestety.
     Podnosząc się z trudem z zimnej podłogi, pokierowałam się w kierunku kuchni. Postanowiłam zrobić sobie duże śniadanie, aby zrekompensować to mojemu żołądkowi. 

                                                           * 

- Ej, kto cię tak załatwił? - zapytała jakaś blondyna, która stała z grupką znajomych, przed szkołą. Od razu zdążyłam zauważyć, malujący się na jej twarzy szyderczy uśmieszek. 
- Nie twój interes! - odpyskowałam. 
Odchodząc, usłyszałam za sobą głośne śmiechy i jeszcze jakieś komentarze skierowane do mojej osoby, ale nie przejmowałam się tym. Miałam głęboko gdzieś, co sobie o mnie myśleli inni ludzie. To dlaczego mnie ktoś pobił to tylko i wyłącznie moja sprawa! To ja sama musiałam się z tym uporać! To był mój problem!
     Idąc korytarzem tej znienawidzonej szkoły, czułam na każdym kroku, że co chwila ktoś mi się przyglądał. Z pewnością każdy zastanawiał się od kogo dostałam po mordzie. Przecież, rzadko zdarzało się, żeby ktoś jakąś dziewczynę pobił. Tak, ale tym razem na mnie trafiło. Dostałam po mordzie od własnego brata! Gdyby ktokolwiek postawił się w mojej sytuacji, albo żeby chociaż wiedział jak wygląda moje życie z nim, zrozumiałby jak ja się czułam. Ale rzeczywistość była taka, że nikt nie miał prawa wiedzieć, kto i dlaczego mi to zrobił. Nie chodziło mi o to, żeby nie wydać własnego brata, bo w sumie miałam to gdzieś, lecz dla własnego dobra. Z resztą i tak to nikogo nie obchodziło.
      Przechodząc przez długi korytarz, nagle w tłumie ludzi zauważyłam Oliwię i Michała. Przez moment poczułam się tak, jakbym zapomniała o wszystkim co się stało i z czystego przyzwyczajenia, chciałam podejść jak gdyby nigdy nic. Pragnęłam w tej chwili móc przytulić się do niej, wyżalić, wypłakać. Lecz to było niemożliwe! To co mi zrobiła wraz z Olkiem, było niewybaczalne! Mijając ich z uniesioną głową, poczułam kątem oka jak oboje mi się przyglądali. Ja natomiast miałam to wszystko gdzieś. Tak, głównie też z tego względu przyszłam do szkoły. Aby pokazać im co mi pewien ktoś zrobił! Żeby mi współczuli. W głębi serca miałam nadzieję, że chociaż Michał stanie po mojej stronie, ale jednak przeliczyłam się. Nie potrafiłam tego zrozumieć. Wina leżała tylko i wyłącznie po stronie Oliwki i Olka, a on ją nadal bronił? Nie, to niemożliwe! Oliwia usiała wszystko przekręcić i z pewnością nagadała mu jakiś głupot. I dopiero w tej chwili doszedł do mnie ten fakt, że oni nie byli dla mnie prawdziwymi przyjaciółmi. 
     Siadając na swoim ulubionym parapecie i rzucając torbę w kąt, nagle zauważyłam nieopodal grupkę najprzystojniejszych chłopków ze szkoły. I wśród nich był jeden również bardzo przystojny, który patrzał wprost na mnie. W momencie, kiedy nasze oczy się spotkały, natychmiastowo odwróciłam wzrok. I po chwili doszło do mnie, że już go gdzieś widziałam. Spoglądając w jego stronę drugi raz, kiedy tym razem już nie patrzył na mnie, mogłam bardziej się jemu przyjrzeć. I wtedy mnie olśniło! To był ten chłopak, który patrzył się na mnie w parku, kiedy z utęsknieniem czekałam na wiadomość od Adriana. I wszystko jasne! Tylko nie mogłam zrozumieć czemu on się patrzył na mnie. Ach, tak. Zapomniałam o moim podbitym policzku. 
     Wyciągając telefon z kieszeni, nagle zdałam sobie sprawę, że nadal nie dostałam żadnej wiadomości od Adriana. Miałam ogromną ochotę się rozpłakać, jednak dusiłam to wszystko w sobie. Olek zniszczył wszystko na czym mi najbardziej zależało. Nienawidziłam go za to wszystko ci mi zrobił! I w tym momencie nagle wpadłam na pomysł, aby nie iść dzisiaj na lekcje i pójść do Adriana pod szkołę. Przecież musiałam mu to wszystko wytłumaczyć. To była moja ostatnia nadzieja.

 



____________________________________________________

I jest kolejny rozdział ;]
Pragnę wam podziękować za te wszystkie miłe komentarze,
pod ostatnim rozdziałem. To naprawdę wiele dla mnie znaczy!
Szczególnie dziękuje ''Maarit'', za ten zajebisty i długi komentarz :D
Co do reszty, wszystko wyjaśni się w najbliższych rozdziałach.
I przepraszam za wszystkie błędy..
Pozdrawiam :*
 
 

6 komentarzy:

  1. Amelia nie powinna tak płaszczyć się przed tym Adrianem napisała do niego sms i tyle wystarczy On ją olał wiec ona powinna odpuścić . Wiem ze go kocha i w ogóle ale on powinien chociaż wykonać jakiś gest a nie .Nie powinna do niego iść ten facet nie jest tego warty...
    A Olek ?? to po prostu frajer jak można tak traktować własną siostrę ?? Rozumiem rodzeństwo możne się kłócić ale żeby takie coś ... Damski bokser i tyle ..Sama bym mu dowaliła
    Przyjaciele ?? O nich to nawet szkoda gadać ..
    Czekam na kolejny rozdział :* Ten był ciekawy i mnie wkurzył :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Olka jest kawal dupka. A co przyjaciol Ameli mysle ,że skoro by zależało mi na przyjaźni z nią to by suę tak łatwo nie poddali. Jestem ciekawa kim jest ten chłopak z parku? Zaciekawiła mnie ta postac. Czekam na kolejna czesc. To byla idealna. Życzę dużo weny. :-) /Eli..

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeważnie czytam opowiadania, których miejscem akcji jest Londyn itp. Ale to mnie strasznie zaciekawiło.. Chcę się jak najszybciej dowiedzieć co z tym Olkiem więc szybko pisz kolejny rozdział ;*
    http://fearless-niall-horan-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy rodział. I z Olka to zwykły drań. I tyle. Czekam na następny rodział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze świetnie. :) Czekam na dalszą część i zapraszam do mnie. :D http://dupodajnia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Heeej. Wybacz tak duże opóźnienie w komentowaniu. Ale mi głupio. PRZERPASZAM.
    Nie masz za co mi dziękować. Po prostu komentuję, bo uważam, że to Ci się należy, zresztą bardzo lubię Twoje opowiadanie. A że komentarz wyszedł długi, to tak jakoś wyszło :D
    Co do rozdziału, to tak jak poprzednie bardzo fajny.
    Martwię się o naszą główną boheterkę. Uważam, że powinna pójść do lekarza i sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Jej brat dość mocno jej przywalił, przecież na trochę straciła przytomność.
    Nie powinna tego lekceważyć. I naprawdę brzydzę się jej bratem. Jak można uderzyć dziewczynę i to na dodatek własną siostrę. Dupek do potęgi entej. Brzydzę się takimi ludźmi.
    Jak mnie wkurzają takie laleczki, które wpychają nos w nie swoje sprawy. Dobrze, Amelia ma podbite oko i to się rzuca trochę, ale co ją to obchodzi kto jej to zrobił. To nie jej sprawa.
    I jeszcze to spoglądanie wszystkich na biedną Amelię. Co, nigdy oka podbitego nie widzieli? Żałosne.
    Nie zgadzam się z Anonimem. Owszem, Adrian nie odpisał Amelii na smsa, ale to nie znaczy od razu, że ją olał. Może jest po prostu zmieszany całą tą sytuacją, nie wie co ma myśleć. Nie można chłopaka od razu oceniać.
    Nie wiemy przecież co on myśli, co plącze się po jego głowie.
    Czy dobrze robi Amelia idąc pod jego szkołę, to nie wiem. Chociaż z drugiej strony pokaże mu, że zależy jej na tej znajomości. Zresztą już sama nie wiem co mam o tym myśleć.
    Zresztą dziewczyna jest zakochana i nie musi racjonalnie myśleć. Miłość ją tłumaczy. Najważniejsze, żeby była szczęśliwa i niczego nie żałowała.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Życzę Ci duuuuuużo weny.
    Buziaki, Maarit :*

    love-of-accident.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń