sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 15


Tego samego dnia.

     Wpatrzona bezmyślnie w ekran telewizora, na którym nawet nie wiedziałam jaki leciał film, starałam się dokładnie zinterpretować zachowanie Adriana. Mimo wszystko, byłam zadowolona z przebiegu naszej pierwszej randki. Nie miałam pojęcia, że wszystko się tak dobrze skończy, a nawet bardzo dobrze.
Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, który sprawił, że przerwał wszystkie moje rozmyślania. Zdziwiona tym, kto może być, wyłączyłam telewizor i udałam się do przedpokoju, aby otworzyć drzwi.
- Oliwia? - zapytałam zdziwiona, gdy zobaczyłam przed swoimi oczami, uśmiechniętą od ucha do ucha przyjaciółkę.
- A co nie poznajesz już mnie? - spytała rozbawiona - Przyszłam, no wiesz... dowiedzieć się jak było. Wpuścisz mnie?
- Jasne, wejdź - powiedziałam, otwierając szerzej drzwi - Szczerze mówiąc, ja jestem trochę zmęczona. Ale w sumie dobrze, że przyszłaś... chciałam z kimś pogadać.
- Od tego tu jestem, Ami! Po twoich oczach, już widzę, że było wspaniale. Nie mylę się, prawda? - zapytała, przyglądając mi się uważnie.
- Chodź, do góry, do mojego pokoju. - powiedziałam, wskazując na schody.
- Prawda? - zapytała, nie dając za wygraną.
- Prawda - odpowiedziałam, dla świętego spokoju i wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem. Z nadmiaru szczęścia i śmiechu, Oliwia, poślizgnęła się na schodach, po czym zjechała na tyłku, aż na sam dół, sprawiając, przy tym, że wybuchnęłam jeszcze głośniejszym śmiechem.
- Nic ci nie jest? - zapytałam, z trudnością powstrzymując śmiech.
- Aua, pomóż mi wstać! - rozkazała, a po chwili znowu wybuchnęła głośnych śmiechem.
Posłusznie zeszłam kilka schodków na dół i podałam rękę przyjaciółce.
- Oli, mam do ciebie takie pytanko... czy ty coś może piłaś, brałaś? 
- Haha nie!
- I czy tak trudno było tu dojść, co? Teraz nie pomyl drzwi do mojego pokoju, wariatko! Pierwsze po lewo..
- Jakbym nie wiedziała, wiesz?! Nie traktuj mnie jak dziecko, okej? 
- Ale sama się tak zachowujesz!
Oliwia zrobiła minę, nieco urażonej, ale wiedziałam, że on tylko udawała. Kiedy znalazłyśmy się w moim pokoju, usiadłyśmy na kanapie.
- Dobra koniec tych żartów, opowiadaj jak było!
- Co ja mam ci powiedzieć, Oliwia?! Jak już się zapewne domyślasz, było wspaniale! 
- Ale więcej szczegółów, dziewczyno! - powiedziała niecierpliwiąc się, przyjaciółka.
- No więc... byłyśmy w takim wspaniałym miejscu, które jest za szkołą! Nigdy wcześniej nie miałam, o tym miejscu pojęcia... Oli, ja dawno nie byłam tak szczęśliwa! - stwierdziłam, po czym spojrzałam prosto w oczy przyjaciółki - Nigdy nikogo tak nie pokochałam jak Jego!
Oliwia uśmiechnęła się do mnie, po czym mnie przytuliła.
- Adrian jest niesamowity! Nie dość, że jest przepiękny to jeszcze ma taki zajebisty charakter. Jeszcze nikogo nie spotkałam, aż tak fajnego!
- Bardzo się cieszę, Ami! Ty też masz prawo do szczęścia, jak każdy! I cieszę się, znalazłaś te szczęście.
- Ja też. Wiesz, była taka akcja, że kiedy wchodziliśmy po tych schodach, o mało a też bym się przewróciła... na szczęście Adrian, mnie przytrzymał...
- No, opowiadaj co dalej! - domagała się Oli.
- Patrzeliśmy sobie tak w oczy, przez kilka sekund... czułam jakby mi się czas zatrzymał, ale... - nagle przerwałam i zbiłam wzrok z podłogę.
- Ale co? 
- Przytulił mnie tylko, na pożegnanie. Wiesz, liczyłam na coś więcej... myślałam, że na tych schodach... jednak nic takiego się nie stało.
- Am, spokojnie! Daj mu czas, może nie był gotowy...
- Myślisz, że nie mam się czego obawiać?
- Nie masz. Adrian to cudowny chłopak i nigdy Cię nie skrzywdzi!

  




_____________________________________________________

Przepraszam, że znowu tyle czasu nie dodawałam rozdziału,
ale... mam wiele problemów osobistych,
z którymi muszę jakoś się uporać!
Przepraszam.
[*]

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz