sobota, 14 września 2013

Rozdział 7


 - Ami, co się wczoraj stało? - to było pierwsze pytanie z ust mamy, przy śniadaniu. Wczoraj wieczorem również wypytywała mnie o to. Dzisiaj jak widać, również nie dawała za wygraną.
- Nie chcę o tym gadać! - wypowiedziałam po raz kolejny te samo zdanie.
- Powiedz mi o co chodzi, Amelia... Co się stało?
- Nic.
- To czemu uciekasz wzrokiem w bok? Jesteś moją córką i znam cię! - powiedziała i zamilkła na chwilę, przyglądając mi się badawczo. Nie lubiłam gdy patrzyła na mnie w ten sposób. Za chwilę znowu spytała - Czyli nie powiesz mi?
Westchnęłam.
- Pokłóciłyśmy się. To wszystko.
- Ale o co?
- Mamo to już jest moja sprawa - powiedziałam, zerkając na zegarek, który wskazywał już 7.35. - A teraz idę już, aby uniknąć kolejnej kłótni z braciszkiem. 
- Skoro tak to idź już, idź.
Wstałam, zabrałam kanapki i pokierowałam się wyjścia. Chwyciłam za kurtkę oraz torbę i wyszłam.
     Zamyślona i i totalnie przygaszona, szłam wolno w kierunku budynku, w którym znajdowała się szkoła. Prawdę mówiąc, sama nie wiedziałam co mam o tym myśleć i jak się zachować. Laurę zawsze uważałam, za tajemniczą i trochę dziwną. Była jednocześnie miła, sympatyczna, piękna ale zarazem taka bezpośrednia, bezwzględna, miała w sobie taką tajemnicę... w dodatku te jej dziwne zachowanie. Totalnie nie potrafiłam rozgryźć tej dziewczyny. I chyba nawet bałam się znać powód tego, dlaczego się tak zachowuje. 
Nagle usłyszałam za sobą szybkie kroki, szybko się odwróciłam, ale to na szczęście tylko Oliwia z Michałem, jak zwykle.
- Ja to chyba nie doczekam się i chyba raczej nie zanosi się na to, że będzie kiedykolwiek taki dzień, że poczekasz na nas łaskawie. - powiedziała nieco żartobliwym tonem Oliwka, ale widziałam po jej minie, że była trochę zła.
- Przepraszam was. To się zmieni.
- Taaa? - zapytał Michał i podszedł do mnie się przywitać tak samo, jak zrobiła to przed chwilą moja przyjaciółka, czyli buziakiem w policzek.
- Nie wierzę ci - oznajmiła, patrząc na mnie udawanym ''wrogim'' spojrzeniem.
- To uwierz - powiedziałam i zaczęliśmy iść dalej w kierunku szkoły.
- A co słychać u was? - spytałam
Oliwia spojrzała na Michała z uśmiechem, a potem na mnie.
- A my fajnie sobie spędziliśmy popołudnie we dwoje... w kinie, a potem w tamtej kawiarence co ostatnio byliśmy. I zobacz, co dostałam od Michasia.. - powiedziała z szerokim uśmiechem i wyciągnęła w moją stronę dłoń, który na jednym z palcy widniał przepiękny srebrny pierścionek. Wytrzeszczyłam oczy z nie dowierzenia i zapytałam Michała:
- Oświadczyłeś jej się?
Michał pokręcił głową.
- Na razie jeszcze nie, to tylko taki mały prezencik...
- Za to jaki piękny - pochwaliłam 
- No, wczoraj nie mogłam się na niego napatrzeć! Jeszcze raz dziękuje! - odparła i pocałowała Michała.
- Jesteście najidealniejszą parą na świecie! - stwierdziłam
- Dzięki, Ami. Ty za to jesteś najfajniejszą laską na świecie! - krzyknął Michaś
- Ejj.. - szturchnęła go naburmuszona Oliwia.
Śmiałam się i jednocześnie nie mogłam się napatrzeć jaką oni są wspaniałą parą. To dzięki im, mój humor poprawił się o 180s. 
- Oprócz ciebie, skarbie - rzekł Michał i mocno przytulił Oliwkę.
- No dobrze gołąbeczki, idzieeemy! 
Na szczęście posłuchali mnie. Idąc już tym razem w ciszy, nagle zdałam sobie sprawę, że do tej nie doszedł pory do mnie żaden sms od Adriana. Co prawda miał napisać dzisiaj, jak obiecał więc stwierdziłam, że raczej nie ma się czym martwić. Poza tym gdzieś w głębi wiedziałam, że on taki nie jest.
- A co tam słychać u Adrianka? - zapytała nieoczekiwanie Oliwia.
Przez chwilę myślałam, że mnie się pyta więc trochę się przestraszyłam, ale kiedy zauważyłam, że patrzy wyczekiwająco w stronę swojego chłopaka, ulżyło mi. 
- Aa, właśnie. Przyznał mi się, że pisze z jakąś fajną laską.
Uśmiechnęłam się mimowolnie sama do siebie. Oczywiście, chodziło o mnie.
- Oo, a z kim? - zapytała z zaciekawieniem przyjaciółka.
Przez chwilę nie oddychałam. Przestraszyłam się, że zaraz wszystko wyjdzie na jaw, że moi przyjaciele dowiedzą się o moim sekrecie i będą mieli do mnie żal o to, że im nie powiedziałam. 
- Nie mam pojęcia - wzruszył ramionami Michał.
Wolno wypuściłam powietrze z ust i miałam ochotę zakrzyczeć, zapiszczeć albo coś w tym stylu. Ale z trudem musiałam się powstrzymać, aby moi przyjaciele niczego nie zauważyli.
- Laura się kieruje w twoją stronę - ostrzegł mnie Michał, kiedy minęliśmy pierwszy główny korytarz. - Idę na anglik, widzimy się później
- Okej..właśnie, Ami! A jak ta kolacja, czy obiad.. udała się? - zapytała Oliwia
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, usłyszałam jak Laura biegnąca za nami krzyczała. Na całe szczęście było tylko kilka osób na korytarzu.
- Amelka, pogadajmy!
Wywróciłam oczami, odwróciłam się i czekałam z założonymi rękami co ma mi do powiedzenia.
- Hej... - powiedziała i przerwała aby złapać oddech - Sorki za wczoraj, głupio wyszło.
- Nie zaprzeczę... - chciałam jeszcze coś dodać, ale zdałam sobie sprawę, że świadkiem naszej konwersacji jest Oliwia. Nie chciałam, żeby dowiedziała się o całej sprawie. 
- Proszę, wybaczysz mi? To się już nie powtórzy! - spojrzałam na nią, minę miała bardzo poważną. Swoją postawą, sprawiała wrażenie, że będzie tak stała do całą wieczność dopóki jej nie wybaczę. W sumie, nie stało się nic wielkiego. A po co mi kolejne zmartwienie? 
- Spoko, nic się nie stało.  
- Dzięki - powiedziała i uśmiechnęła się, tym swoim pięknym uśmiechem. Kiedy w końcu Laura odeszła, Oliwia, która się temu przedstawieniu cały czas przyglądała w końcu miała okazję mnie wypytać o co chodzi.
- Co się tu stało? Ja już kompletnie nic nie czaje..
Spojrzałam na Oliwkę, która domagała się wyjaśnień, ale i tak wiedziałam, że nie powiem jej prawdy. Z resztą sprawa już jest wyjaśniona. 
- Laura wczoraj wylała przypadkowo sok na moją ulubioną bluzkę i się wściekłam. - powiedziałam, lecz sama nie miałam pojęcia, że jestem taka dobra w kłamstwach. Z resztą Oliwia i tak uwierzy w każdą bajkę.
- Też bym się wściekła.
Uśmiechnęłam się lekko. Nie czułam się z tym dobrze, że okłamuję swoją najlepszą przyjaciółkę, ale ona naprawdę nie musiała o tym wiedzieć. A skoro wszystko sobie wyjaśniłyśmy z Laurą i już się to nigdy nie powtórzy, to serio nie ma się czym przejmować. A jeśli chodzi o Adriana... to, że z nim piszę niech na razie zostanie w tajemnicy. Nikt nie musi o tym wiedzieć.
                                                        *

     Był późny wieczór, a ja siedziałam skulona w pokoju, trzymając w ręce komórkę, którą nerwowo obracałam i co kilka sekund spoglądałam czy nie ma żadnej wiadomości. Tak, Adrian jeszcze nie napisał. Czekałam podczas lekcji, przerw. Ale wciąż miałam nadzieję, że napisze w końcu obiecał. 
     Siedziałam już tutaj od ponad dwóch godzin. I ani jednej wiadomości, kompletna cisza. Powoli nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Oczywiście mogłabym napisać i bardzo bym chciała to zrobić, jednak nie chcę wyjść na idiotkę, która mu się narzuca. Jeśli mu zależy na naszej znajomości, powinien napisać. A jeśli nie... właśnie, co wtedy? Mam o wszystkim zapomnieć? Mam o nim zapomnieć? Może i tak by było dla mnie lepiej, ale chyba nie potrafiłam. Adrian stał się dla mnie kimś ważnym i nie chciałam aby nasza znajomość skończyła się na milczeniu, ale nie miałam wyjścia. Pozostało mi jedynie czekać.
                                                        *

     Ze wzrokiem utkwionym w komórce, wciąż czekałam, czekałam i czekałam. Po raz setny odblokowałam klawiaturę i ku mojemu zaskoczeniu dochodziła już pierwsza w nocy. Zdałam sobie sprawę, że siedzę tak i czekam od pięciu godzin. W głębi serca wiedziałam, że już nie napisze, ale mimo to ja wciąż czekałam. Kilka razy przeglądałam nasze wiadomości, które pisaliśmy jeszcze wczoraj. Obiecał się odezwać. I co? I nic, cisza! A może chciał się mnie tylko pozbyć? Może pisze z wieloma innymi dziewczynami, a ja byłam tylko dodatkiem? Ale nie, w końcu Michał powiedział wyraźnie, że pisze z ''fajną laską''. A może to jakaś inna już? Może do cholery wcale tu nie chodzi o mnie? A ja głupia czekam godzinami! Ale od kiedy sobie przypomnę, zawsze miałam pecha do chłopaków. Może gdybym miała takie samo nastawienie do facetów, jak moja mama, miałabym lepiej w życiu?! Od kiedy zmarł ojciec, mama żadnym innym się nie zainteresowała. Twierdzi, że nie potrzebuje faceta do szczęścia i nigdy nie pokocha już żadnego tak jak tatę. Ale gdzie nie pojedziemy, zawsze za nią oglądają, nawet młodzi chłopcy w moim wieku. A mama ma po prostu wyjebane na to. Chciałabym tak samo mieć. Ale ja tak nie potrafię. Wpieprzyłam się w gówno i trudno będzie z niego wyjść. Ale to tylko i wyłącznie moja wina. Nikt mi w końcu nie kazał się nim zainteresować! 
     Starałam się pohamować łzy, które napływały mi do oczów. Nie mogłam pozwolić na to, aby spłynęły one na moja twarz. Nie mogłam płakać! Musiałam być silna i czekać...




                               _________________________________________________________

Oto kolejny rozdział, trochę dłuższy.
Piszcie co o nim myślicie.



4 komentarze:

  1. Świetnie piszesz *.*
    komorkowe-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie no...świetnie piszesz! Kocham tego bloga!❤
    loveworldthesims.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne *,*
    Obserwuję i zapraszam
    http://anamarafashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. to nie jest fajnie , jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim czymś i nikt nie pozostawił mi link do takiego bloku .. bo rzadko się zdarza że są aż tak świetne :) we swojej 20-letniej
    " karierze " blogerki i zakładaniu nowych blogów , oraz przeglądania innych masz od mnie pewność że ten kom jest w 100 % szczery :)może wejdziesz, nie wiem , ale zostawianie linków to mój zwyczaj .
    psiapsychika.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń